
💀Pamiętasz, którą książkę czytałeś najdłużej i z jakiego powodu?💀
„Zew nocnego ptaka” pobił u mnie ten rekord. Jak zdążyliście zauważyć na relacjach, książka ta towarzyszyła mi przez cały kwiecień. Należy do opasłych spaślaczków – 915 stron dość zbitego tekstu – ALE ZA TO JAKIEGO! Lektura dosłownie przeniosła mnie do innego wymiaru, do siedemnastowiecznego świata z którego nie chciałam odchodzić. Przeciągałam więc pobyt w Fount Royal na całej linii, nie zważając na nic.
Nie od pierwszych stron się polubiliśmy, ta miłość rozkwitała w dość enigmatycznych warunkach. Powieść historyczna nie należy do mojego obszaru zainteresowań, jednak zachęcona pierwiastkiem grozy, który został mi obiecany brnęłam z głównymi bohaterami w tym bagiennym mule, poszukując odpowiedzi na wszelkie pytania jawiące się w głowie najbardziej intrygującego bohatera, z jakim miałam kiedykolwiek styczność. Matthew, młody i wybitnie błyskotliwy sekretarz sędziego wyrusza w podróż do malutkiej osady, by rozprawić się z czarną magią…
Narracja prowadzona jest przecudownie, autor wykreował świat siedemnastowiecznych amerykańskich osad w tak realistyczny sposób, że każda scena pobudzała moją wyobraźnię do granic możliwości. Sugestywne opisy w swej rozłożystości i mnogości stanowiły przeogromny atut. W tym mrocznym świecie autor postanowił ulokować barwne postaci, których dialogi niejednokrotnie wprowadzały mnie w rozbawienie, konsternację i niemalejące zainteresowanie dalszym rozwojem tego miszmaszu gatunkowego. Bez dwóch zdań znajdziemy tutaj obiecaną szczyptę wyśmienitej grozy, retro kryminał w najlepszej odsłonie, a nawet nienachalny wątek romantyczno-erotyczny zaserwowany z należytym dla tego typu powieści wyczuciem.
W skrócie:
Kocham tę książkę <3
💀💀💀💀💀/5
Za egzemplarz dziękuję @opowiem_ci
@wydawnictwo_vesper
📸@lukomskakinga