Marcel Moss od zawsze był moim ulubionym polskim pisarzem thrillerów. Każdą kolejną książkę, która wychodziła spod jego pióra kupowałam w ciemno przedpremierowo, ponieważ byłam pewna jej zarąbistości. Wielowątkowość, poruszanie szerokiego wachlarza niewygodnych tematów, wzbudzanie gamy emocji, o których istnieniu czytelnik często nawet nie miał pojęcia, trafiały zwykle wprost w moje serducho.
.
Czytając jego trylogię hejterską flaki gotowały mi się z nerwów, a bohaterów nienawidziłam całą sobą nieustannie wyzywając ich w głos. I za to właśnie szanuję autora – pomimo nerwicy jaką mi gwarantuje, zgryzionych do zera paznokci, oraz wszelkich niedogodności w postaci nieprzespanych nocy, tworzy nieodkładalne pozycje koło których nie sposób przejść obojętnie. Internetowy hype na książki Mossa jest totalnie uzasadniony.
.
Przechodząc do meritum, książka „Wszyscy muszą zginąć” opowiada historię grona nierozumianych przez rówieśników nastolatków. Pochodzą oni z różnych sfer społecznych, aczkolwiek wszyscy zmagają się z problemami takimi jak nieakceptowany homoseksualizm, nieodwzajemniona miłość, agresja w rodzinie. Każdy z tych dzieciaków odreagowuje negatywne emocje w odmienny sposób – ucieka w świat gier komputerowych, uczestniczy w bójkach, popija alkohol, bądź zażywa narkotyki. Akcja rozpoczyna się na szkolnej sali, gdzie dochodzi do ataku terrorystycznego. Umiera sporo uczniów i nauczycieli. Kto jest za to odpowiedzialny?
.
Niedawno oglądałam kontynuację „Sali samobójców” – film „Hejter”. Momentami strasznie mieszały mi się wydarzenia, a w miejscu niektórych bohaterów wyobrażałam sobie poszczególnych aktorów🙊
.
Ktoś z Was też tak miał, czy nie oglądaliście / nie czytaliście?
.
Polecam zarówno tę książkę, jak i wymienione przeze mnie filmy. Szczególnie rodzicom w ramach przestrogi.