Piotr od samego początku nie jest przedstawiany, jako postać, którą chciałoby się polubić. Odcięcie od rodzinnego miasta, zmiana otoczenia i pójście na studia miały dodać mu animuszu. Piciem i paleniem zaskarbił sobie sympatię znajomych na roku, pomogło również podrasowanie wyglądu na bad boya poprzez narzucenie na siebie skórzanej kurtki i lekko niesforny fryz. Dowódca grupy, któremu nie w głowie były miłostki pewnego dnia przeszacował swoje dotychczasowe priorytety, gdy niczym grom z jasnego nieba spadła na niego strzała Amora. Zobaczywszy Michalinę, która choć nie należała do wyjątkowych piękności, swą aparycją sprawiła, że poczuł, iż to z nią chce spędzić swą przyszłość. W ten sposób los połączył studentkę prawa, oraz studenta biologii, który to jednak w swej dziedzinie zbyt daleko nie doszedł, a wiedza anatomiczna pozwoliła co najwyżej na pracę w korpo handlu. Autor nie kreuje tu zbyt przyjemnych postaci, Piotr od samego początku należy do tych nieprzyjemnych typków, który to wydaje się, jakoby pozjadał wszystkie rozumy, choć sam o sobie ma raczej niekoniecznie dobre zdanie. W pracy stosuje spychologię, a jego etat jest równie nudny, jak on sam. Jak beznadziejnie by nie było z jego strony, to właśnie on otrzymał propozycję podwyżki, z czym szczęśliwie łączy się fakt nadchodzącej przeprowadzki i kupno wymarzonego, rodzinnego domu…
„Nie znał jej z tej strony. Błyszczące oczy, jeszcze przed chwilą przypominające spojrzenie kilkulatki, która znalazła wymarzony prezent, zastąpiło spojrzenie twarde i znudzone”.
Zmiana miejsca zamieszkania nagle okazuje się jednak punktem zwrotnym w całej tej historii. Zaczynamy poznawać anielską Michalinę z gorszej strony. Zaczyna zachowywać się poniekąd psychopatycznie, majacząc o wszędobylskich kleszczach. Kleszcze, jeb.ane kleszcze. Czujesz na sobie ich dotyk, chodzą po Twej skórze. Wgryzają się w nią, zatruwając krew. Krew. Wszędzie jest krew…
Lawina zdarzeń kładzie się cieniem na dotychczasowym życiu, zmienia bieg wydarzeń. Okazuje się jednak, że to szesnaście lat temu na wakacyjnym obozie doszło do traumatycznych zdarzeń. Zdarzeń, których wspomnienie powoduje dreszcze niepokoju. Autor bardzo dozuje suspens, prowadząc do nawarstwienia się niepewności. Przy samym końcu historii zrzuca na czytelnika ogromną niewiadomą. Nie jesteś w stanie domyślić się, dokąd zmierza całokształt tej psychodelicznej fabuły. Gatunek jest niewiadomą aż do poznania zakończenia, konkretne sklasyfikowanie jest tu wręcz sporym spoilerem, bo do samego końca motyw jest na tyle tajemniczy, że wolę zostawić Wam swoistą niejednoznaczność. Uznajmy, iż „Aberracja” trafi w gust zarówno osobom grozolubnym, jak i tym preferującym thriller psychologiczny.