
Dawno nie czułam się aż tak przebodźcowana i przemęczona po lekturze. Antologie mają to do siebie, że czytam je bardzo długo, gdyż w każdą historię angażuję się w stu procentach, a ciągłe zmiany scenerii, tematyki i bohaterów wyjątkowo pochłaniają.
Argentyńska literatura piękna w wykonaniu Enriquez, podobnie jak u meksykańskiej autorki „Czasu huraganów” zmierza raczej w stronę obsceniczności, brudu i wszelkiego paskudztwa. Jeżeli Was również rozkochała w sobie proza Melchor, powinniście mieć na uwadze „Niebezpieczeństwa palenia w łóżku”.
Poczułam ten latynoski vibe, który rezonował na kartach dwudziestu czterech opowiadań. Nie było tutaj niczego miłego, pachnącego, zachęcającego do podróży do Ameryki Południowej. Na samą myśl o którymkolwiek z tekstów odechciewa się spacerować po uliczkach Buenos Aires, autorka skutecznie rozbudza nasze zmysły, by wywołać wstręt, obrzydzenie i współczucie. Balansuje na cienkiej linii łączącej rzeczywistość i fikcję. Przedstawia realne ludzkie życie w sposób niemalże nierealny, przywołując na myśl stylistykę typową dla weird fiction. Sięgając po „Niebezpieczeństwa…” bądź gotów poczuć:
Swąd.
Rozkład.
Zgniliznę.
Odrzucenie wywołane scenami rodem z najgorszych horrorów.
Ekstremalnie narkotyczne wizje.
Psychotyczne wizualizacje.
Obcą obecność w nawiedzonym domu, z którego się nie wydostaniesz.
Opowiadania zostały osadzone na przełomie XX i XXI wieku, przedstawiają wiele problemów natury społecznej, są niebanalne, a ich niekonwencjonalność rozbudza zmysły do kwadratu. Ciężko w to wszystko uwierzyć, lecz pomijając aspekty paranormalne, wszystko pozostałe ma miejsce w ówczesnym świecie. Autorka pozostawia czytelnikowi pole do własnej interpretacji, wiele historii zostaje przerwanych w tzw. momencie zawieszenia. Zdania końcowe utknęły w powietrzu w totalnej głuszy, stan osłupienia nie opuszcza na długo. Większość historii należy przetrawić, niejednokrotnie jednak może być problem z trawieniem pokarmowym, gdyż przy książce momentami lepiej niczego nie spożywać. Surowe mięso wokalisty wykopanego z mogiły, zjedzone przez nadgorliwe fanki, będzie mi się jeszcze długo odbijało. Sposób prowadzenia narracji moim zdaniem jest zwyczajnie boski – długie zdania, napisane niemalże od niechcenia, wciągające jak narkotyk. Niby-luzacki, nieco wulgarny styl. Uwielbiam tego typu zabiegi.
💀
Polecam, mówiłam już?
Fantastyczny kawałek pięknej grozy! Ode mnie max trupów👌 Za zdjęcie dziękuję @lukomskakinga. Za egzemplarz do recenzji dziękuję @wydawnictwoczarnaowca ❤️