„Uwięziony w mrocznych zaświatach, ni to na jawie, ni to we śnie, ni to żywy, ni to martwy.”
Ależ osobliwa powieść to była.
Zdaję sobie sprawę z tego, iż dla sporej części odbiorców okaże się ona aż nazbyt osobliwa. Nudna, niepojęta, nieciekawa, niespecjalnie urokliwa, ociekająca mrokiem i żałobnym patosem. Zewsząd tylko kruki, ich trzepot skrzydeł, stukanie dziobem, pogrzeby i trumny… I ten tajemniczy mężczyzna w czerni, sterczący na cmentarzu.
Ale! Zdaję sobie również sprawę, że istnieje ta nader mroczna część czytelników, która pała się melodią gotyckich dźwięków, w rytm których trzepocą skrzydła ptaków zwiastujących śmierć. Omen nadchodzącej utraty, nieodzownego, niejednokrotnie rychłego i niesprawiedliwego zakończenia ludzkiego życia. Historia ocieka śmiertelnymi metaforami. Szaleńczym i niepojętym koszmarem, który odbywa się każdego dnia w domu człowieka pogrążonego w żałobie.
Literatura piękna, która z pewnością znajdzie fanów wśród tych pałających się mrocznymi opowiastkami, aniżeli lekkimi obyczajówkami. Sporo tu fraz, które odzierają emocjonalnie ze skóry, mają mocny wydźwięk, ale tylko wtedy gdy się wsłuchasz. Poczujesz ten ból, tę stratę, gdy się na nią otworzysz.
Ocena: 💀💀💀💀/5
Współpraca z wydawnictwem Albatros