💀Ilu fanów B.A. Paris mamy na suspensowym pokładzie? Która jej książka najbardziej do Was przemówiła? Podzielcie się koniecznie swoimi wrażeniami.
„Uwięziona” B.A. Paris
/5
(Współpraca barterowa z Wydawnictwo Albatros )
Po ogromnym sukcesie „Za zamkniętymi drzwiami” autorka stała się światową ikoną gatunku domestic noir. Swego czasu rozkochała mnie w tego typu literaturze, poszukiwałam podobnych książek by choć na chwilę zaspokoić głód, który narastał z każdym kolejnym dniem, aż do chwili gdy światło dzienne ujrzała kolejna powieść spod jej pióra. Paris jest swego rodzaju prekursorką thrillerów tworzonych na ten właśnie konkretny styl. Schemat jaki wykreowała został powielony przez wielu innych twórców. To się sprawdzało, to się czytało. Kolejna pozycja tj. „Na skraju załamania” była wspaniałą rozgrywką psychologiczną, która rozwaliła mnie plot twistem, niespodziewanym nad wyraz. Jednak z każdą kolejną książką coś gasło, coś się zamazywało, nudziło wręcz. Nie było już tych emocji, nieprzespanych nocy, wyrafinowanych gierek małżeńskich i na jakiś czas odeszłam z fanclubu Paris.
Chyba wszystkie moje koleżanki ją czytały, wszystkie też tymi pierwszymi pozycjami się zachwycały. Jej debiut wciągnął całe moje dziewczyńskie towarzystwo i książkę pokazywałyśmy sobie z rąk do rąk. To było niczym gra w Zośkę, szybko odbij dalej, przytrzymuj w ruchu. Nie po to by spadła, tylko dlatego, że lista zapisanych koleżanek w kolejce do czytania ciągle rosła. Na szczęście Pariska wciąga niczym gra w Mario na pegasusie. Czytasz do końca, niezależnie od okoliczności.
„Uwięziona” od samego początku mnie urzekła. Zaczynając już od zapowiedzi wydawniczej, która sprawiła, że po dłuższej przerwie dałam szansę autorce. Jeju – nie żałuję! To była emocjonująca przygoda na jedną posiadówkę.
Wydaje mi się, że w przypadku tego typu literatury jest to jeden z największych atutów. Nie zależy nam tutaj przecież na jakichś szczególnych refleksjach. Nie szukałam żadnych przesłań, głębokich form przekazu, metafor. Chciałam dać się porwać wydarzeniom nakreślonym szybką kreską, literki czytały się same, niemalże niezauważalnie.
Zaczyna się niczym powieść sensacyjna przeplatana ciekawą warstwą obyczajową. Tutaj – porwana, więziona w ciemnym lochu. Tam – poszukująca szczęścia po ogromnych trudach swego nastoletniego życia, po utracie ojca i bez żadnych perspektyw na prosperujące życie. Bez finansów, bez wykształcenia. Wyjeżdża do Londynu, gdzie spotka ciekawe towarzystwo i zostanie jej zaproponowana oferta nie do odrzucenia…
Krótkie rozdziały, narracja prowadzona w dwóch ramach czasowych „kiedyś” i „teraz”. Uwięzienie i to co je poprzedzało. Pierwsza część książki, czyli jakieś 2/3 to jest dosłownie akcja na jeden chaps. Tak szybko to przeczytałam, że nawet się nie zastanawiałam – czy polubiłam bohaterów, nie oceniałam czemu zrobili tak, a nie inaczej. Przez tę książkę dosłownie przelecisz. Jeżeli chcesz przez coś bez głębszego pomyślunku, czysto rozrywkowo przelecieć – polecam „Uwięzioną”. Dla mnie ideolo, na spokojny relaksik z samą sobą i lampką winka.
Na pozór być może wyświechtany schemat, aczkolwiek z ciekawą zagadką matematyczną, tajemnicami i małżeńskimi grami pozorów, poniekąd uwodzicielska. Czy przewidywalna – to już oceńcie sami i koniecznie dajcie mi znać.