Luksusowe meksykańskie osiedle, całodobowo monitorowane, z basenem na użytek własny. Bogaci mieszkańcy jeżdżący najnowszymi modelami samochodów, żony biznesmenów odziane w wyszukane i markowe kreacje. I on. Polo. Biedny nastolatek zajmujący się utrzymaniem porządku w tym wystawnym przybytku. Wysłany do beznadziejnej roboty przez matkę, urabia się za marne grosze, a wszystkie pieniądze przepija, gdy tylko nawinie się ku temu okazja.
Franco – jego kumpel, którego określa mianem uzależnionego od filmów porno grubasa, jest przesadnie zafiksowany na punkcie pewnej mieszkanki osiedla. Stawia ją na piedestał, snuje na jej temat niewyobrażalne fantazje erotyczne, seksualnie go roznosi. Pewnego razu przy kielichu chłopaki wpadają na plan, który miałby pozwolić wyrwać się z odmętów biedoty i pozwolić zbliżyć się do niewyobrażalnej piękności…
„Paradajs” stanowi studium psychologiczne nastolatków wychowujących się w małomiasteczkowym meksykańskim otoczeniu. Tu rządzą narcos, nie brakuje rasistów, a nienawiść wśród klas społecznych sięga zenitu. Alkohol pozwala zapomnieć o życiowych smutkach, a wydostanie się z beznadziei panującej sytuacji wypełnia bezkres ich myśli. Chore relacje rodzinne, brak perspektyw na rozwój i lepsze życie, ogólna niechęć i bezradność wpędzają ich w nawarstwiające się kłopoty.
Proza Merchor jest obsceniczna, przepełniona wulgarnością w idealnie proporcjonalnym stosunku do mrocznych myśli kłębiących się w nastoletnich umysłach. Czytając „Paradajs” wpadamy w bezkresną otchłań brudnych refleksji i nieostrożnych zachowań…
Tak jak ten flaming nie pasuje do mrocznej scenerii, tak mocno kontrastują ze sobą klasy społeczne zderzone w historii spisanej przez Melchor.
Polecam równie mocno jak „Czas huraganów”.
(Współpraca barterowa z Wydawnictwem Mova)