💀Słyszeliście kiedyś o sprawie Austriaka, który przez dwadzieścia cztery lata więził i znęcał się nad swoją córką w piwnicznym bunkrze? Jaką karę Waszym zdaniem powinien ponieść tego typu typ – psychiatryk, dożywocie, kara śmierci, oko za oko? Wyobrażacie sobie stać na linii obrony w trakcie procesu o oskarżenie „człowieka” (pff) tego pokroju?💀
Kwiecień 2008. Do austriackiego szpitala w Amstetten po uprzednim zgłoszeniu telefonicznym, zostaje przetransportowana śmiertelnie wycieńczona dziewiętnastolatka. Jej organy wewnętrzne odmawiają dalszej współpracy. Część z nich przestała funkcjonować. Zgłoszenia dokonał dziadek kobiety, który to twierdzi, że została podrzucona pod jego drzwi przez matkę. Matkę, która przed laty uciekła z domu do tajemniczej sekty. Matkę, która jest na tyle bezwzględna, że uprzednio podrzuciła mu swoje niemowlaki, gdyż sekta nie pozwala na posiadania tylu dzieci…
Oczywiście chodzi o Elizabeth, która to od dwudziestu czterech lat przebywa w specjalnie sporządzonym przez niego betonowym lochu, o którego istnieniu nie wie nikt poza nim samym. Z zimną krwią zwabił ją tam i od DWUDZIESTU CZTERECH LAT regularnie wykorzystuje s3ksualnie. Gw4łci. Nakazuje spełniać swe chore żądze. Psychopatyczne ciągoty doprowadziły do narodzin siedmiorga dzieci, które Elisabeth urodziła sama, bez lekarskiej asysty. Bez dostępu do specjalistycznych urządzeń, bez dostępu do leków. Miała tylko siebie i aspirynę. Nawet jej ojciec nie zjawiał się, by jej pomóc. Sama przecinała pępowinę, sama zajmowała się dziećmi.
Wyjeżdżał na długie tygodnie, bawił się za granicą. Prowadził podwójne życie z rodziną na górze, jak również z tą na dole. Libido go rozpierało, korzystał z najbardziej perwersyjnych usług wielu pr0stytutek, niezależnie od ich płci. We wcześniejszych latach skazano go za mol3stowanie, ale po upływie czasu, jego kartoteki były ponownie czyste jak łza. Z przestępcy wyrósł na biznesmena. Landlorda wynajmującego nieświadomym osobom mieszkania, pod podłogami których zgotował piekło swoim najbliższym. Niby nikt nie wiedział, nic nie podejrzewano.
Wychowywany w hitlerowskich czasach, niedaleko bestialskiego obozu śmierci Mauera przywykł do widoku niemieckich żołnierzy przechadzających się ulicami i ludzi w pasiastych ubraniach. Pociągała go mak4bra. Niezdrowo fascynowała. Zajmowała się nim matka, która ponoć nie szczędziła mu lania, a nawet przekraczała granice bliskości cielesnej pod kątem s3ksualnym. Wszystko to miało bez wątpienia wpływ na jego zachowania w późniejszych fazach życia, ale czy powinno jakkolwiek te czyny tłumaczyć? Wpływać na mitygację wymierzonej kary…
„Sprawa Josefa Fritzla” to reportaż, w którym autor przedstawia tę okropną historię od podszewki. Poparte zeznaniami rzeczywistych postaci tj. rodziny, sąsiadów i przyjaciół Fritzlów. Opisywane tu sytuacje są brutalne i wywołują masę negatywnych odczuć, sprawiając, że tracimy wiarę w dobroć ludzkich serc. Ilość cierpienia, bólu i okrucieństwa przeraża od samego początku. True crime w wykonaniu Johna Glatt’a dotychczas było mi kompletnie nieznane, choć wydawnictwo Filia wypuściło już na nasz rynek tytuły takie jak „Zaginione dziewczyny”, „Rodzina z domu obok” i „Idealny tata”. Po zaznajomieniu się ze „Sprawą Josefa Fritzla” wszystkie wymienione tytuły wylądowały na moim tbr. Pomimo oczywistych powtórzeń, które często można spotkać w podobnych formach i kilku przegadanych rozdziałów, autor pisze w sposób dość konkretny, płynny, przystępny w odbiorze. O ile w ogóle można takich słów użyć w zestawieniu z tak kontrastującą treścią…