Grupa studentów wyjeżdża na zwiedzanko, poimprezować i zaliczać szczyty, nie tylko te górskie. Ospałe miasteczko, w którym czas płynie powoli, o wdzięcznej nazwie Nowe Roanoke, jakoby westernowe, wszak strzeżone przez szeryfa. Okazuje się, iż miejsce owiane jest aurą tajemniczości, a pod pozorem spokoju skrywana jest okrutna prawda…
W górach znaleziono ciało geodety, prawdopodobnie zagryzionego przez ogromnego niedźwiedzia. Dochodzenie doprowadza do przełomowego odkrycia, a po drodze natrafiamy na falę uniesień erotycznych w wykonaniu wdzięcznych studentek i odurzonych mężczyzn. Tymczasem… za oknem czai się zło…
Klimatyczny domek wśród malowniczych gór i niemalże idylliczna sceneria została dopełniona obskurnymi jaskiniami i ohydą ludzkich uczynków. Czy odważysz się wyruszyć w tę wędrówkę i spojrzeć złu prosto w oczy?
„Po sezonie” balansuje na krawędziach wielu gatunków – znajdziecie tu dozę fantasy, horroru, a nawet rasowego kryminału. Niejednokrotnie mieliśmy do czynienia z podobnym konceptem przedstawionym na wielkim ekranie („Wzgórza mają oczy”), aczkolwiek Biedrzycki postanawia zrobić to nieco inaczej, na świeżo.
Szczerze mówiąc, na początku nie mogłam się odnaleźć w tej historii (wszak jest nie z tego świata, a ze mnie bardzo przyziemny człek), aczkolwiek, od połowy dosłownie tę książkę łyknęłam. Cieszę się, iż miałam okazję zapoznać się z tą jakże oryginalną pozycją, wyjść poza strefę swojego komfortu i eksplorować coś, co nie jest do końca przeze mnie znane. Łaknę więcej.
Współpraca z @wydawnictwo_ix