O tym tytule było głośno wczoraj, wszak świętował on swoją premierę. Ten wielki dzień spędziłam w jego towarzystwie, owładnięta dreszczem niepokoju, z szeroko otwartymi oczami i szczęką po samą podłogę.
Nie wiem jak się otrząsnąć po tej poschizowanej lekturze. Dawka suspensu w tej książce spokojnie mogłaby zostać podzielona pomiędzy dziesięć osobnych thrillerów, ale po co… Skoro autorka potrafi szastać suspensem na prawo i lewo, niechaj sobie nie żałuje.
Suspensowy overload. Plot twistów nie zliczycie, fabuła zmienia kierunek tyle razy, że zgubiłam się w tym lesie pełnym zasadzek. Zasadzek ludzkiego umysłu i podstępów. Byłam stale wodzona za nos i ze strony na stronę wiedziałam coraz mniej.
Thriller psychologiczny najwyższych lotów, dla cierpliwych czytelników. Akcja dość wolno się rozkręca, ale nie przestaje intrygować. Groza niepostrzeżenie przelewa się między palcami, aby dojść do momentu kulminacyjnego i z przytupem pędzić ku zakończeniu.
Takich powieści łaknę.
Seryjny morderca? Psychopata? Porwane dziecko?
Pfff… nigdy w życiu nie zgadniecie o co chodzi.
Dodatkowo chciałam pogratulować rewelacyjnego tłumaczenia, które jest niesamowicie poetyckie, klimatyczne i dopracowane w najmniejszym calu. Wielkie brawa dla Pani Martyny Tomczak.
Więcej nie piszę, każde dodatkowe słowo mogłoby Wam zabrać przyjemność z poznawania tej opowieści. Niech zachętę stanowi to uczucie niewiadomej, niepewności, strachu, popapraństwa i totalnego odrealnienia. Ono na długo już z Wami pozostanie…
Ocena: 💀💀💀💀💀/5