„Gnił od środka, był jak pozostawiona na dworze aż do mrozów wydrążona dynia. Karmił swoją mroczna stronę, która z czasem stała się tak żarłoczna i wygłodniała, że mogły ją zaspokoić jedynie całe ciała.”
Autorka zabiera nas do małego miasteczka, w którym to dochodzi do licznych zaginięć młodocianych chłopców. Nastoletnia Cassie będąca narratorką niniejszej powieści przeprowadzi nas przez szereg zdarzeń natury szarej codzienności – tej związanej ze szkołą, przyjaciółmi, szaleństwami i miłostkami, jak również tej o wiele bardziej ponurej i osobliwej. Pod dachem jej domu rodzinnego, który zamieszkuje wraz ze swoimi kochającymi się rodzicami i siostrą, zdają się dziać niepokojące rzeczy. Nietypowe imprezy, podejrzane towarzystwo i sytuacje, nieodpowiednie dla oczu i uszu młodych dziewczynek. Gęstniejąca atmosfera zarówno panująca „za zamkniętymi drzwiami”, jak i stresujące wydarzenia panujące w miasteczku sprawiają, iż Cassie postanawia na własną rękę odkryć tajemnicę kryjącą się za porwaniami. Wiadomo – jak to przystało na młodocianą i niedoświadczoną detektywkę, niejednokrotnie zboczy ona z prawidłowego szlaku, wpędzając się w tym w niemałe tarapaty.
Powieść nie należy do tych galopujących, ale nie jest też typowym slow-burnerem, w którym na rozwój wydarzeń trzeba czekać z niecierpliwością ziewając i ocierając raz po raz oczy ze znużenia. Od samego początku omamia czarem, typowym dla amerykańskich produkcji z nastolatkami w roli głównej i angażuje, powoli odkrywając przed nami tę ukrytą gdzieś głębiej, niemalże horrorową aurę. Kładzie swoje lepkie od mroku macki na czytelniczym umyśle, nie pozwalając o sobie zapomnieć. Czytnik przykleił mi się do ręki, a w sytuacjach, gdy musiałam go odłożyć – automatycznie przerzucałam się na wersję audio w oryginale. Tutaj warto zaznaczyć, iż przeskoki językowe były kompletnie niezauważalne, gdyż dopracowane tłumaczenie Jacka Żuławnika, jest niesamowicie naturalne i spisane pięknym językiem. Krótkie rozdziały zakończone niedopowiedzeniami, napięciem wiszącym w powietrzu całkowicie uzależniają, a osobliwe wydarzenia, którym współtowarzyszą jeszcze dziwniejsze zachowania głównych bohaterów dodatkowo intrygują, nadając historii nietypowego charakteru.
W książce zawarto powtarzalność kilku mrocznych scen, które mrożą krew w żyłach (m.in. obcinanie paznokci, wchodzenie po schodkach, a nawet zwyczajne oglądanie telewizji), pomimo swej pozornej trywialności. To one, łącznie z faktem, iż autorka postanowiła oprzeć tę historię na rzeczywistych wydarzeniach mających miejsce w miejscu jej zamieszkania, czynią „Niewypowiedziane” ogromnie emocjonującą, a nawet wręcz momentami stresogenną (oczywiście traktuję tę cechę, jako zaletę) lekturą.
Jedynym aspektem, co do którego miałam jakieś „ale” było zbyt prędkie zacumowanie przez autorkę, tego powolnie zmierzającego do brzegu kolosa. Jakkolwiek – polecam OGROMNIE!
Za możliwość przeczytania książki przedpremierowo w wybornej atmosferze, ponownie dziękuję szefowej ZSK @ruderecenzuje i dziewczynom z ekipy @ver.reads @zupa.czyta i @czytam.z.kotem
/We współpracy reklamowej z wydawnictwem Znak Crime /