💀Jesteś w stanie wytypować swoją ulubioną powieść gotycką?💀
Opisywana jako hybryda dwóch powieści noszących znamiona nurtu gotyckiego, czyli „Mexican Gothic” oraz „Rebeki”. Ociekająca suspensem, napięciem nawarstwiającym i niepewnością wszechogniarniającą. Meksykańska powieść łącząca w sobie elementy historyczne, jak również paranormalne, idealnie korespondujące wszak z głównymi założeniami powieści gotyckiej.
Skoro gotyk, to i tajemnicza, majestatyczna rezydencja, poniekąd na uboczu, aczkolwiek stanowiąca ogromny kompleks złudnego schronienia. Zamiast bezpiecznej przystani w przyszłości oczywiście przeistaczający się w uosobienie zła i nadludzkich mocy nękających główną bohaterkę pod osłoną mroku. Z podejrzaną służbą, członkami rodziny nie do końca poznanymi, nad wyraz trącącymi demonizmem. Emanujące złą aurą ściany, nawołujące niczym duchy z zaświatów, ociekające nocną porą krwawymi wręcz substancjami. Twarze spoglądające z obrazów wiszących na ścianach, ciężkie zasłony, pokoje spowite nikłym światłem świec, których zakątki sprawiają wrażenie skrywać tajemnicze przejścia.
Balansowanie między fikcją, snem, a jawą. Dziewczyna uciekająca od biedy, poszukująca azylu i bezpieczeństwa w ramionach przystojnego mężczyzny. Najlepiej wdowca, wszakże tajemnicze odejście byłej żony obfitym gotykiem stoi.
Oczywiście wszystkie z powyższych punktów zostały skrupulatnie odhaczone przez autorkę i zawarte w „Hacjendzie”. Czuć tutaj ten gotycki sznyt, opisy są wybornie plastyczne, malowanie słowem wychodzi Cañas niczym najwybitniejszemu malarzowi sporządzanie obrazów na płótnie. Klimatyczna i nastrojowa powieść, w której wybrzmiewa strach głównej bohaterki o własne życie. Niepewność odczuwana przez Beatriz względem przyszłości, którą miała domniemanie szczęśliwie i spokojnie spędzić w swojej nowej rezydencji San Isidro.
Książka powinna spodobać się pasjonatom klasycznej literatury gotyckiej, w której akcja toczy się baaaardzo powoli, wątki zmieniają się nieśpiesznie, prócz ogólnego dyskomfortu psychicznego głównej bohaterki za wiele nie postępuje…. Do czasu… Przez powieść przewinie się sporo wątków oscylujących wokół egzorcyzmów, a w brzuszkach naszych postaci skrzydełkami zatrzepoczą nawet motylki 😉
Jeżeli o mnie chodzi, to osobiście zbytnio nie polubiłam się z tymi bohaterami, ale w ogólnym rozrachunku stwierdzam, że warto sięgnąć po „Hacjendę” i wyrobić sobie własne zdanie, co do gotyku w wydaniu Cañas. Najlepiej, gdy za oknem totalna szaruga, w kominku skwierczy, a w dyniowym kubku paruje przepyszne grzane wino.
/współpraca reklamowa z @wydawnictwomova /
Zachęcam do dyskusji: https://www.instagram.com/p/CyqmigQNC8b/