
„Fobia” (Phobia) po raz pierwszy została wydana w oryginale w roku 1980 pod pseudonimem Thomas Luke. Tajemniczym autorem okazał się być znany i szanowany w grozowych kręgach Graham Masterton, którego dzieła w obecnych czasach zostały wydane w Polsce w ogromnych nakładach, niejednokrotnie wznawiane i uwielbiane wśród czytelników. Choć autor zasłynął z licznych tytułów, „Fobia” wciąż pozostawała nieprzetłumaczona na język polski, co zostało zmienione dopiero za sprawą Wydawnictwa Lingua Mortis.
Zatrzymajmy się tutaj na moment przy samej oprawie wizualnej, gdyż książka ta została potraktowana z niebywałą dbałością o detale, wydana z wyraźnie wyczuwalną pasją i okraszona mrocznymi grafikami naszego bookstagramowego kolegi @w_witrynach_horroru. Zamknięta w czarnej twardej oprawie naprawdę robi wrażenie!
„Trudno mu uwierzyć, że w ogóle istnieje coś takiego jak fobie, nie wspominając już o tym, że na przykład mogłyby one odpowiadać za całą przestępczą aktywność tych ludzi.”
Czytając „Fobię” warto mieć z tyłu głowy fakt, iż jest to czterdziestopięcioletni dreszczowiec, pisany w zupełnie innych realiach. Podchodząc do niego z odpowiednim nastawieniem wyciągniesz z niego kwintesencję mrocznej literatury ubiegłego wieku i z pewnością będziesz czerpać ogrom przyjemności z lektury. Książkę tę przeczytałam w mgnieniu oka, jest ona angażująca, całość fabularna rozgrywa się praktycznie na jednej linii czasowej, pomijając bardzo solidny epilog, zawierający haczyk emocjonalny. Scena rodzeństwa przy basenie od samego początku łapie za gardło i wierci dziurę w brzuchu, w poszukiwaniu odpowiedzi na kłębiące w głowie pytania.
„Może i uważają pana za złotego chłopczyka w psychologii kryminalnej wśród pańskiej prywatnej grupy psychoanalityków, (…) ale w szerszym gronie porządnych przedstawicieli społeczeństwa, gdzie oczekuje się, że kryminaliści i zbrodniarze zostaną ukarani za swoje przewinienia i zostaną za kratami, jeśli tam się ich wsadzi, pana imię odpowiada za wszystko, co mogło pójść nie tak, jeśli chodzi o system więziennictwa, odkąd wynaleziono zwolnienia warunkowe”.
Całość opowieści bazuje na postaci doktora Rossa, który w swoim życiu obrał sobie za cel leczenie fobii niekonwencjonalnymi metodami, co niekoniecznie jest akceptowane w środowisku medycznym. Nie posiadając większego wsparcia, zaczął testować swoje sposoby terapii na więźniach skazanych za najcięższe zbrodnie, tym samym dając im szansę na życie poza kratami. Nie jest to bardzo brutalna historia, choć mamy w niej wyliczankę denatów i kilka szokujących scen, zahaczających o kino akcji, oraz takich grających na ludzkich emocjach, ściśle powiązanych z ich własnymi fobiami. Masterton nie szczędził również wątku romantyczno-erotycznego, który idealnie dopełnia kreację głównego bohatera.
„Szukamy psychopatycznego mordercy pośród całej grupy psychopatycznych zabójców. Właściwie to szukamy siana w stogu siana.”
Analiza jednostki, zagłębianie zakamarków szalonego umysłu i nostalgiczny powrót do produkcji z lat osiemdziesiątych – to najbardziej chwyciło mnie za serducho w tej książce i mam nadzieję, że Ciebie również rozczuli i być może sprawi, że podniesie Ci się ciśnienie nawet w tym zaczytanym bezruchu. Polecam, patronuję, suspensowa.
Współpraca patronacka z @linguamortis_ph 🖤
Książkę kupisz TUTAJ
Rozdanie egzemplarza z autografem autora: https://www.instagram.com/p/DHQIeWatXsp/?img_index=1

