Za młodziaka wciągałam slashery jeden po drugim. Moja slasherowa pamięć w tym momencie najbardziej przywołuje w myślach oglądanie horroru „Basen”, gdy koleżanka wpadła do mnie na wieczór posiedzieć przed kompem. Włączyłyśmy go totalnie nieświadome cóż to za historia, zaczynało się niewinnie, niczym dobra komedia. Grupka studentów wyrusza na imprezę, wkradają się na basen i urządzają dżez. Nagle sru, jeden za drugim ginie marnie. Krew się leje strumieniami, trup goni trupa, basen przeistacza się w istne pobojowisko. Do tej pory, po jednej scenie mam uraz i nie wchodzę na kryte zjeżdżalnie. W sumie na żadne już nie wchodzę.
Macie ciekawe wspominki związane z jakimś konkretnym slasherem? Może traumy, tak jak ja?😅
Uwielbiam, gdy książka przywołuje obrazy z dzieciństwa, młodości, czy też jakiekolwiek inne wspomnienia. Któż z nas nie lubi cofnąć się i odświeżyć swojej pamięci. „Ostatnie ocalałe” serwują nam wiele flashbacków, gdyż jako niekonwencjonalny twór, nawiązują do historii związanych z tytułowymi dziewczynami, które to przeżyły różne horrorowe masakry. Czemu zwykle są to dziewczyny? Czemu mordercą najczęściej jest mężczyzna?
Grady Hendrix postanowił wziąć na tapet takie zagadnienia, które rzadko kiedy poruszane są w typowym horrorze. Rozkłada na czynniki pierwsze wszystkie masakry, opowiada o grupce wsparcia i analizuje psychologię ocalałych. Makabreska w jego wykonaniu wciąga, intryguje i trzyma w napięciu.
Momentami jednak zastanawiałam się, czy coś mi nie umyka, gdyż dziwne akcje wyskakiwały niczym królik z kapelusza. Przykładem numer jeden okazał się atak snajperski w zwykłym budynku mieszkalnym. Na początku myślałam, że to wytwory wyobraźni naszej głównej bohaterki, czytałam sobie dalej. Stwierdziłam, że może lepiej nie analizować zbytnio tej treści, zwyczajnie sobie brnąc i czerpać przyjemność z lektury. Takie podejście się sprawdziło, poczułam powiew świeżości, głównie dzięki zabiegom fabularnym. Po połowie akcja mnie lekko przytłoczyła, poczułam natłok lekko mdławych bohaterów i miejsc, który towarzyszył mi do samego końca. Zakończenie jest niespodziewane, ciężko się domyślić w jakim kierunku zmierza wizja autora, gdyż jak wspominałam, gość ma totalnie wybujałą wyobraźnię i serwuje nam masę obrazów w jednym tomiszczu. Jak na moje oko nie jest zbyt strasznie, ani przesadnie brutalnie, ale jest to prawdopodobne, że straciłam już czucie w tym temacie.
Możliwe, że Hendrix ma taki swój styl, że nie do końca trafia w mój gust – przeczytam jeszcze jedną pozycję spod jego pióra i wtedy stwierdzę, czy będziemy się nadal ze sobą zaznajamiać. Fabularnie jarają mnie jego pomysły, ale gdzieś w trakcie wykonu się rozmijamy.
Warto wspomnieć, że książka ta została okrzyknięta horrorem ubiegłego roku wg Goodreads, więc może się nie znam i czepiam jak zwykle.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję @biblia_horroru i @zysk_wydawnictwo #współpraca