💀Pamiętasz swój najgorszy sen? Często miewasz koszmary?💀
Budzisz się w środku nocy z silnym przeświadczeniem, że właśnie przeżyłeś coś okropnego. Oblany zimnym potem telepiesz się, niepokój napiera, próbujesz dojść do siebie. Jesteś sam. Nikogo nie ma u Twego boku. A jeżeli to nie był sen?
Jeżeli to wszystko przytrafiło się naprawdę?
Sny potrafią być niesamowicie realne.
Sny potrafią utkwić w Twej podświadomości, nawiedzać podczas dnia, wpływać na zachowanie i zakłócać spokój ducha.
Ale pamiętaj.
Sny nie biorą się znikąd.
Szczególnie te martwe.
Sny zgromadzone w tym niepozornym objętościowo tomiku nie odzwierciedlają nawet jednego procenta koszmarów, jakie kiedykolwiek mogłyby pałętać się w Waszych głowach. Mało kto miewa aż tak pokręcone wizje.
Marcin daje czadu na naszej polskiej scenie horroru ekstremalnego. Po wybornym Folku, który obrzydził mi jakiekolwiek beczki (nie pytajcie ocb, tylko sobie lepiej przeczytajcie – o ile macie mocny żołądek i psychikę ze stali). Po lekturze Snów z pewnością nie pójdę do cyrku (na szczęście i tak tam nie chodzę 🤡), cztery razy zastanowię się nim puszczę starego na męski wypad, a ostatnia scena z opowiadania o undergroundowym przemyśle p0rn0 będzie nawiedzać mi żyćko chyba już na zawsze.
W zbiorze znajdziecie trzynaście szokujących opowiadań, które spowodują, że niejednokrotnie zastanowicie się, czy na pewno chcecie czytać to dalej. Jako cieniasek, podczas oglądania ekranizacji tych krótkich treści zapewne nie raz byście zamykali oczy, a jako stara horrorowa wyga, wciągalibyście popcorn z poczuciem narastającego zaciekawienia.
Obrzydzenie sięga zenitu przy opowiadaniu „Światła, kamera…”, po którym stwierdzicie „meh, mocniej już na bank nie będzie”. No ale będzie, bo Marcin nie przestaje zaskakiwać.
Niektórym utworom ujmuje ich objętość, gdyż mają ogromny potencjał i podczas ich lektury czułam się zawiedziona, że tak szybko dotarłam do finału. Takimi historiami okazały się dla mnie „Ludzkie śmiecie” i „Kat”. Ten pierwszy tekst traktuje o dwóch kobietach taplajacych się w najgorszym syfie, zatracają swoją ludzkość, godność i szacunek ze strony innych ludzi. Narkomanka i kobieta pałająca się cielesnymi usługami, obie staczają się w tempie ekspresowym doświadczając wielu upokorzeń. Kara jaką przyjdzie im ponieść za społeczną degenerację przekroczy wszelkie normy z dostępnego na świecie katalogu kar. Autor popisał się tutaj piekielną pomysłowością. Iście diabelsko zaprezentował również postać Pana Borowskiego, podziwianego za swą bestialskośc w demonicznych kręgach towarzyskich. Jego sposoby zadawania bólu i poddawania torturom znane są wśród najgorszych rzezimieszków. Jest ich idolem. Zakończenie tej opowieści jest nieszablonowe, zwrot akcji zaskakujący, a napięcie rośnie ze zdania na zdanie.
Autor potrafi spisywać historie nie tylko pełne flaków, krwi i ekskrementów, ale również zaskakuje niebanalnym żartem. „Trzy życzenia” rozbawiły mnie do reszty humorystycznym tonem przejawiającym się raz po raz spomiędzy obleśnych zajść i paskudnych żądz głównego bohatera. Na co poświęcił swoje magiczne trzy życzenia pato żulik? Przekonajcie się sami, uśmiejecie się do łez z tragikomizmu tej sytuacji.
„Urodzinowy wypad” , to takie ekstremalne i polskie Kac Vegas w Pleśnicach. Miasteczko słynne jest z wielu nietypowych atrakcji, a każde kolejne miejsce odwiedzane przez chłopaków zadziwia jeszcze bardziej. W lokalnym pubie serwują piwo o metalicznym posmaku krwi, w restauracji podejrzane mięcho, a w klubie z panienkami można zaspokoić najdziksze męskie fantazje.
Niejako oniryczne „Nim zapadnie ciemność” w kooperatywie z Tomaszem Czarnym stawia przysłowiową „kropkę nad i” zostawiając czytelnika z poczuciem wszechogarniającego dyskomfortu i bezradności. Szaleństwo głównego bohatera i poniesiona przez niego życiowa klęska rezonują jeszcze długo w myślach i nie pozwalają złapać oddechu na długo.
Na zakończenie chciałabym podkreślić, że pomimo tak krótkiej formy Marcin potrafi kreować suspens, a zawieszenie i tzw. sceny krytyczne, dobitne jakie często występują na końcu jego utworów są w moim odczuciu mocną zaletą jego stylu pisania.