„Witrażysta”, to trzeci kryminał z dorobku Ludwika Lunara, z którym miałam przyjemność się zaznajomić w ostatnim czasie. Uprzednio czytałam dylogię z duetem Sokulski & Tyszka („Tańcząc na prochach zmarłych”, „Tonąc w morzu krwi”), która bardzo trafiła w mój gust i nie ukrywam, iż wymagania względem „Witrażysty” poszybowały wysoko. Najnowsza powieść autora stanowi odrębną historię, z zupełnie nowiutkim duetem, jednakże równie charakternym i zadziornym.
Tym razem poznajemy młodą policjantkę, aspirant Olgę Wierzbicką, której powierzono zbadanie sprawy zaginionej kobiety. Choć sprawa początkowo zdaje się nie być skomplikowana, nosi znamiona fragmentu większej, bardziej skomplikowanej układanki, z którą przyjdzie się zmierzyć naszej głównej dowodzącej. Na jej drodze stanie niebywale intrygująca persona, jaką z pewnością wydaje się bardziej doświadczony śledczy, komisarz Adam Rezner. W śledztwie Wierzbickiej odnajduje brakujący element schematu nad którym aktualnie pracuje i postanawia połączyć ich siły detektywistyczne, w celu uchwycenia grasującego na terenie miasta seryjnego mordercy.

Z dala od ucha opinii publicznej, lecz jednocześnie tak niebezpiecznie blisko ludzkiego zasięgu wzroku dochodzi do serii podejrzanych zaginięć i makabrycznych odkryć. Rezner od niemal roku próbuje doścignąć odpowiedzialnego za liczne przewinienia złoczyńcę działającego, jak sam zauważył, według określonego schematu. Porwania młodych i atrakcyjnych kobiet zwieńcza groteskową ekspozycją swoich wynaturzonych wizji. Brutalnie zbezczeszczone zwł0ki porzuca we względnie turystycznych miejscach, a „udekorowane” lustrzanymi odłamkami ciała traktuje niczym osobliwe dzieła sztuki.

„Witrażysta” jest rasowym kryminałem, w którym gra z czasem, jakim jest ściganie przebiegłego bandyty, stanowi główną linię fabularną. Duet dochodzeniowy dostarcza czytelnikowi sporo emocji, nie pozwalając się nudzić. Autor nie traktuje zarysów psychologicznych głównych postaci po macoszemu, początkowo szczególnie skrupulatnie przykłada się do przedstawienia czytelnikowi Olgi. Kobieta jest żoną i matką, której niekoniecznie spieszno do domu, a powroty do rodziny nie napawają jej takim optymizmem, jak całkowite oddanie się służbie. Młodziutka policjantka, choć niechętnie to przyzna nawet sama przed sobą, ewidentnie zachłysnęła się współpracą ze starym wyjadaczem kryminalnych case’ów i pomimo jego chłodnego przysposobienia czuje doń respekt.

Namnożenie wszelkich postaci robi w głowie mętlik i podczas słuchania audiobooka można się momentami pogubić w ich poszczególnych zeznaniach, nazwiskach i koneksjach. Moim zdaniem ten zabieg był celowy, by nie tylko zrobić czytelnikowi z myśli pewnego rodzaju jarmarczną wrzawę, w której głosy się na tyle nakładają, iż nie jesteśmy w stanie wyłuskać z pozornego harmideru tego jednego, kluczowego dla zrozumienia całości wyznania win. Gdy jednak uchwycimy jego istotę, staniemy już przed rozdziałem finałowym, zderzając się z druzgoczącą i gorzką prawdą.
Współpraca reklamowa z @wydawnictwofilia @filiamrocznastrona

