Co powiesz na nocny wypad na pustynię?
Tylko Ty i Sundial.
Wiatr panoszy się wewnątrz opuszczonego budynku na odległej pustyni, jego donośne pogwizdywanie zwiastuje najgorsze. Zewsząd dobiega skowyt wygłodniałych dzikich zwierząt. Piaskowe wydmy żłobią złowieszczy krajobraz. Kolczaste kaktusy niepostrzeżenie ostrzegają przed czyhającym niebezpieczeństwem…
Bladzi ludzie, blade zwierzęta…
Szczęście jawiące się niczym fatamorgana.
„Sundial already holds the scent of death”.
Po swoim piorunującym thrillerze psychologicznym z nutką grozy „Ostatni dom na zapomnianej ulicy” Catriona Ward postawiła wysoko poprzeczkę. Sama sobie, jak również innym autorom poruszającym się na płaszczyźnie tychże gatunków. Książka ta była w moim odczuciu totalnym hitem, który wprowadził na arenę literacką powiew świeżości. Pomimo czerpania z klasyki grozy autorce udało się stworzyć iście weirdową atmosferę igrając z uczuciami i percepcją czytelnika.
„Sundial” – odrębny twór, który z poprzednikiem nie ma nic wspólnego, jest całkowicie odmienny. Pomimo licznych zmian narracji – zarówno czasowej, jak również osobowej, książka ta jest dość powolna i monotonna (na swą korzyść). Napięcie budowane jest stopniowo, aczkolwiek umiejętnie i wyrafinowanie. Od początku jesteśmy rzuceni na głęboką wodę, wiemy, że coś wisi w powietrzu, czujemy unoszący się między czytanymi literkami suspens. Jesteśmy obserwatorami nieuniknionego, narastającego w piaszczystych odmętach zła. Autorka sprawnie kreśli pustynne obrazy, szkicuje wielobarwne postaci – choć tu chyba lepiej pasowałoby określenie – czarne, albo… mroczne, obskurne, paskudne i dziwaczne. Pokręceni bohaterowie stanowią najbardziej wysublimowaną mieszankę tej posępnej maskarady. Grają ze sobą złudzeniami, igrają z życiem, zabawiają się ze śmiercią.
Śmierć – to właśnie ona w tej historii wychodzi na front, jest boginią na tej piaszczystej arenie martwych istot. Rodzinne relacje, międzyludzkie dramaty, kłótnie, awantury. Nigdy wcześniej nie czytałam podobnej powieści, nie miałam do czynienia z choćby podobną scenerią i równie pokręconą fabułą. Samo to należy docenić, takie innowacyjne i odważne treści szanuję. Plot twisty na ostatnich stronach i liczne machlojki narracyjne nie przestawały mnie zaskakiwać.
„Sundial” to również opowieść o matczynej miłości, o poświęceniu, oddaniu ponad wszystko i mimo wszystko. Tkwieniu w nieszczęściu, poczuciu normalności wbrew swoim własnym uczuciom, dla zachowania pozorów i uszczęśliwiania tych najmniejszych.
Dla mnie pozycja obowiązkowa, niemożliwa do zapomnienia, klaustrofobiczna, klimatyczna i przemroczna. Takich książek nam wszystkim życzę.
Suspensowa ocena 5/5