
Pozornie zwyczajny wypad trzyosobowej rodziny na paradę z okazji Święta Dziękczynienia. Rok 1998. Dwójka rodziców i trzyletnia córka. Nikt nie spodziewał się tego, że chwila nieuwagi, momentalne spuszczenie dziecka z oka, puszczenie malutkiej rączki zamieni się w wieloletni okres cierpienia. Płacz za tym, co utracone. Za malutkim ciałkiem obok, za chwilami spędzanymi w rodzinnym gronie, za tak niedocenianą szarą codziennością.
Fabuła „Śnieżnej dziewczyny” rozpoczyna się z impetem, z najgorszym punktem zwrotnym, jaki może jawić się w umyśle rodzica. Zaginięcie dziecka. Nic bardziej nie może roztrzaskać ludzkiej psychiki. To ciągłe rozmyślanie nad tym, gdzie znajduje się nasze dziecko. Czy ktoś je krzywdzi. Jak bardzo cierpi. Czy jeszcze kiedykolwiek je odnajdziemy. Nieustanne poczucie bezsilności i niewyobrażalnej niesprawiedliwości. Wyrzuty sumienia względem samego siebie za tę chwilę nieuwagi. Bezkresne zamartwianie się i popadanie w obłęd.
Choć w „Śnieżnej dziewczynie” najwięcej emocji wywołało u mnie całe zamieszanie wokół malutkiej Kiery, jej poszukiwanie, walka o doszukanie się prawdy i wymierzenie sprawiedliwości, to nie ona zdaje się być główną bohaterką tej maskarady. Młoda dziennikarka śledcza, która to jest spoiwem wiążącym dwa następujące po sobie tomy hiszpańskiej serii kryminalnej Javiera Castillo skupia na sobie większość czytelniczej uwagi. Jej życie jawi się jako pasmo cierpienia przeplatanego nieustanną walką o zdobycie uznania w reporterskim półświatku. Jej traumatyczne doznania wychodzą tutaj na pierwszy plan, rzucając cień na wszystkie próby dojścia do prawdy w sprawie odnalezienia Kiery.
Niesamowicie emocjonująca, choć dość powolna narracja, jaka jest charakterystyczna dla hiszpańskich kryminałów nie pozwala nam sie oderwać chociażby myślami. Mentalnie cały czas przebywasz w tym uniwersum i czekasz na rozwiązanie sprawy. Dywagujesz nad tym, czy jest to możliwe, by pomimo upływu tylu lat dało się odnaleźć dziewczynkę całą i zdrową. Jednakże, nawet gdy policja odsuwa się od tematu, porzucając go jako jeden z wielu nierozwiązanych – nie pozwolisz zabliźnić się tej ranie i wciąż będziesz drążył z Miren Triggs. Nie odpuścisz.
Fenomenalna kreacja bohaterów, przede wszystkim pod względem emocjonalnym. Cierpienie rodziców jest niemalże namacalnie, przekłada się na odczucia czytelnika. Z pewnością tego, który przeszedł przez podobne piekło, co główna bohaterka, jak również każdego rodzica na co dzień borykającego się z czarnymi myślami względem bezpieczeństwa jego potomstwa.
Polecam również adaptację na Netflixie – która to, choć zawiera sporo (dość nieistotnych) zmian w fabule, jest niesamowicie wiernym odzwierciedleniem pod względem nastrojowości, budowanego suspensu, jak również mrocznej aury wiszącej cały czas gdzieś ponad głowami, unoszącej się w powietrzu.
Współpraca reklamowa z @wydawnictwoliterackie


