Przesilenie. Zmiana pór roku zwiastująca równonoc. Dzień, w którym siły natury sprawiają, iż światło walczy z ciemnością. Dokonując niewyobrażalnych zmian w sferze przyrody, wszechświat obrał sobie niechcąco za cel ingerencję w życie Florki. Jako mała dziewczynka doświadczyła okropnej traumy, będąc świadkiem śmiertelnego wypadku, w którym nieodwracalnie straciła swoją ukochaną starszą siostrę. Tego dnia pogrzebała również Florkę. Utraciła nie tylko najbliższą osobę, przyjaciółkę, ale i całą siebie. Zatraciła się w tym cierpieniu, wpadając w samą otchłań traumy.
Z takich traum się nie wyrasta, one same nie znikają. Pieczętują myśli brudnymi, mrocznymi skazami. Nakładają nań czarny woal lęków i nieprzepracowanych problemów, które nawarstwiają się, by wyłonić się z wnętrza poszarpanej duszy w najmniej odpowiednim momencie.
Korzystając z terapii proponowanej przez Doktora Wernera, jako dorosła już kobieta z własnym bagażem doświadczeń, poddana będzie niekonwencjonalnym
metodom mającym na celu pomoc w uporaniu się ze stanami lękowymi. W zamkniętym ośrodku nie tylko ona będzie pacjentką. Pozna grono osób, z równie smutnymi historiami, a ich na ich losie zostanie odciśnięte piętno jednej felernej nocy. Równonocy. Burzliwej, która niczym sztorm rozwieje wątpliwości na spokojne jutro. Błyskawice na niebie niespokojną wstęgą oświetlą szereg tajemnic skrywanych w ośrodkowych domach, a widmo śmierci zawiśnie nad ich wspólną przyszłością łącząc bezpowrotnie, na zawsze. Jak to zwykle bywa, wszelkie historie sprzed lat lubią mieć ujście w teraźniejszości, a trupy skrywać się w szafach zbyt długo nie zamierzają…
„Równonoc” Ewy Przydrygi to thriller psychologiczny ze szczególnym naciskiem na aspekt psychologii, psychiatrii. Autorka z niezwykłą wrażliwością porusza tematykę traum i krzywd, które wyrządzone szczególnie w wieku dziecięcym kształtują człowieka, jako osobną jednostkę. Pieczołowicie nakreśla historię każdego pacjenta, wprowadzając tym samym czytelnika w ciężki do udźwignięcia stan emocjonalny. Mamy tu poruszone sporo wątków dotyczących styczności młodej osoby ze śmiercią bliskiej osoby, każdy z nich rozegrany na inny sposób. Przyznam szczerze, że wiele z tych opowieści silnie naruszyło mój mur emocjonalny, który zwykle ciężko jest przesunąć na książkowych stronach. Ewie po raz kolejny udało się trafić w moją wrażliwość i cenię ją za to, że potrafi to zrobić.
Autorka przemyciła sporo terminologii związanej z psychiatrią, przedstawiła radykalne metody leczenia, a pod postacią ekscentrycznego, demonicznego wręcz Wernera wskrzesiła samego Diabła. Paskudny portret, jednakże rewelacyjnie skonstruowany. Tak jak i każdy bohater z osobna, bo nikt tutaj nie jest nijaki i swoją osobą dorzuca sporo wkładu w budowanie zawiłej fabuły i misternie uknutej intrygi.
[współpraca reklamowa @ewa_przydryga ]