💀”To nie demony, nie diabły… Gorzej. To ludzie”
(A. Sapkowski)💀
Ten post miał się pojawić w czwartek rano i miał się zacząć pytaniem o wywoływanie duchów. Czwartkowe wydarzenia zmieniły rzeczywistość w jakiej żyjemy. Zmieniły nasze postrzeganie względnie bezpiecznego dotąd świata. W obliczu tragedii, która ma miejsce w Ukrainie, wszystkie pozostałe problemy zostały zmiecione jednym ruchem. Pytanie o duchy straciło rację bytu, istota książkowego suspensu została zastąpiona tym rzeczywistym. Książki stały się nieistotne, rozmowy na temat poltergeista zeszły na daleki plan.
Cytat, którym rozpoczęłam ten wpis, obiegł internet w ciągu ostatnich dni i idealnie wpasowuje się w koncepcję tego, co mam do przekazania.
Czasami słyszę od Was komentarze: „jak możesz czytać takie brutalne książki”, „ja bym się bał* o tych diabłach tyle czytać”, „jak śpisz po przeczytaniu tylu horrorów”. Diabły, demony, nawiedzenia niejednokrotnie wywoływały u mnie gęsią skórkę. Jednakże, istnieje tematyka, która mnie przeraża do cna, po którą już nie sięgam. Literatura obozowa, II Wojna Światowa. Swego czasu zaczytywałam się w książkach tego typu, wciągałam niezliczone ilości filmów, reportaży. Obrazy, które zasiliły moją wyobraźnię po przeczytaniu chociażby „Kobiet z bloku 10”, w połączeniu z wizytą w Auschwitz, nigdy mnie nie opuszczą.
Wszak to człowiek jest zdolny do wyrządzenia najgorszego zła jakie miało miejsce na tej planecie.
To człowieka najbardziej się boję.
A on po raz kolejny pokazał, jak ogromne zło w nim drzemie.
Lata siedemdziesiąte, północny Londyn, Enfield. Rodzina Harperów (w rzeczywistości Hodgson) zasiada do kolacji i zaczyna słyszeć ciąg niesprecyzowanych dźwięków. Harperowie jeszcze nie wiedzą, że od tej pory hałasy niewiadomego pochodzenia będą towarzyszyć im przez bardzo długi czas. Zniszczą spokój panujący w ich domu, wprowadzą chaos i zamęt. To preludium do serii wydarzeń natury paranormalnej, którymi będą nękani przez najbliższe lata.
Gdy wyobrażasz sobie występowanie zjawisk parapsychicznych z pewnością przed oczyma staje Ci niemałe spustoszenie – hulający porywisty wiatr, przerażające błyskawice w akompaniamencie dudniących w rytm przerażonego serca grzmotów. Do tego koniecznie złowieszcza melodia wzmacniająca suspens i pohukiwanie sowy w tle. Playfair, będąc naocznym świadkiem zdarzeń, które miały miejsce w Enfield, postanowił stworzyć kompendium wiedzy na temat nawiedzeń przez Poltergeista i położył kres wszystkim powyżej wymienionym przeze mnie mitom. Autor przedstawia nam najlepiej udokumentowany i najbardziej aktywny przypadek Poltergeista, któremu towarzyszą wszelkiego rodzaju lewitacje, ciskanie przedmiotami przez ściany, różnorakie głosy. Sprawa została przebadana przez wielu lekarzy, wzywano medium, księży. Próbowano modlitwą pozbyć się natrętnego ducha, który wprowadzał regularny chaos w sypialni, a na podłogach i ścianach rozmieszczał uporczywe fekalia. Zaangażowana istota pogrywała sobie ze wszystkimi obserwatorami…
Pomimo dość monotonnej, bezemocjonalnej narracji, która jest niejako charakterystyczna dla reportaży, Playfair zaprezentował obszerne studium przypadku, stanowiące idealną lekturę dla pasjonatów zjawisk parapsychicznych. Z pewnością ta książka zyskałaby więcej jako treść fabularyzowana, podkoloryzowana, aczkolwiek autor już na wstępie przygotowuje nas na swego rodzaju nudę, wynikającą z powtarzalności występujących zajść i sytuacji prowokowanych przez Poltergeista. Jako osoba interesująca się tematyką, jestem zadowolona z lektury, dowiedziałam się wielu ciekawostek o których nie miałam pojęcia (np. fakt wystąpienia miesiączki u dziewczynek jest czynnikiem wpływającym na zainteresowanie sił nieczystych daną osobą. Poltergeist z Enfield posłużył za inspirację dla ekranizacji horroru Obecność 2, sprawa miała również powiązanie z małżeństwem Warren.
Ps. Wiedzieliście, że osoby wierzące w duchy są bardziej narażone na nawiedzenie?
Współpraca z @wydawnictworeplika