„Mursz” to kontynuacja „Topielisk”, które nie tak dawno podbiły moje serce swoją tajemniczością, onirycznością, magią, psychodelią. Pokochałam ten brud wydobywający się zewsząd – czy to z duszy głównych bohaterów, jak również bagiennych krajobrazów.
Tym razem autorka zabiera nas do Duchnego Lasu, prowadzi ścieżkami, którymi kroczą pasjonaci urbexowych wypraw. Mamy możliwość lawirować wśród ścian opuszczonych budynków, poczuć kurz pokrywający podłogi starych bunkrów, eksplorować miejsca w których niegdyś doszło do serii nieszczęść. Duchny Las przyciąga swoją tajemniczością, ciąży nad nim swego rodzaju klątwa, zdaje się emanować negatywną energią. Klimatyczne i niezwykle sugestywne opisy, stopniowo i umiejętnie budowane napięcie, oraz szeroko zarysowane tło obyczajowe i psychologiczne stanowią niezaprzeczalne atuty prozy autorki. W tej opowieści Przydryga łapie czytelnika za serce dość mocną tematyką, którą są m.in. inwalidztwo, PTSD, zespół Aspergera.
„Mursz” eksplorowałam 50/50 w wersji papierowej i audio – pierwsza opcja wypadła zdecydowanie korzystniej. Dopóki nie zwróciłam uwagi na dość denerwujący oddech lektorki słuchanie szło sprawniej. Jakkolwiek, książkę cechuje ogrom wątków i mnogość bohaterów, wystarczy sekunda nieuwagi, by się pogubić. Trochę tym razem za dużo. Pomimo zdecydowanego przyspieszenia akcji przy końcu opowieści, w rozwiązaniu tajemnicy trochę zabrakło mi tzw. pazura. Całościowo książkę oceniam 💀💀💀💀/5 i z przyjemnością przeczytam kolejny thriller spod pióra tej autorki.
Na pochwałę zasługuje dodatkowo promocja książki tj. przecudnie spakowane egzemplarze recenzenckie💝
Współpraca z wydawnictwem @muza.black