💀Która książka była tak fantastyczna, że aż nie wiedzieliście od czego zacząć pisać? Zatkało mnie Pani du Maurier, oj zatkało…💀
Dziewiętnastowieczna Kornwalia, ciemne pomieszczenia oświetlone blaskiem świec, ciężkie zasłony dodające wyniosłego wydźwięku. Ogrody z najozdobniejszą roślinnością, tajemnicze zakątki. Pomimo tego wszechobecnego piękna zewsząd jednak napływa mrok. Napiera między pozornie ciepłymi słówkami, wysnuwa się niczym nocna mara zza domowych zaułków.
Wyczuwalna jest tu również odbierająca rozum miłość, która spada niczym grom z jasnego nieba. Rozgrzewa do czerwoności, rozpala zmysły, ogołaca z godności. Niedowiarka i pragmatyka zamienia w głupca ogarniętego szczeniacką fantazją, pożądającego w pełni, oddającego się jeszcze dosadniej.
Gdy na scenę wchodzi Rachela, spokój zanika. Nastaje chaos, wszystkie oczy zwracają się w jej kierunku. Urodą przyćmiewa, gustem zawstydza, mądrością i dobrem magnetyzuje. Femme fatale, wdowa w czerni. Czy to ona sieje spustoszenie, zmienia wszystko w popiół, a może mężczyźni sami doprowadzają się do obłędu pod wpływem jej uroku?
Dajcie się poprowadzić prozie du Maurier, by poznać odpowiedź na to pytanie. Obiecuję, iż książka utrzyma Was w niepewności do ostatniego zdania (a może nawet i dłużej)… Powolna, klimatyczna i nastrojowa, można powiedzieć międzygatunkowa – gotycki romans, z podskórnie wyczuwalną nutką grozy, którą stanowi miłosne szaleństwo i tajemnicza, mroczna strona natury ludzkiej. Jednym słowem – wyjątkowa.
Suspensowa ocena: 💀💀💀💀💀/5