Wrzucamy do sieci różne treści. Cały folder zdjęć z wakacji, fotografie swoich dzieci, dokładne lokalizacje. Korzystamy z aplikacji śledzących nasze trasy biegowe, udostępniając innym użytkownikom wyniki i powtarzające się o stałych porach te same współrzędne. Nie brak na świecie psycholi czyhających na tak wartościowe dlań informacje.
Wyobraź sobie, że poszłaś pobiegać.
Budzisz się w piwnicy.
Pod czujnym okiem gwałciciela.
Trzecia książka Lucindy Berry, która tak jak i jej poprzednie thrillery psychologiczne rozłożyła mnie na łopatki. Sposób przedstawienia głównych bohaterów, powolnej acz dosadnej akcji, jak również problematyka zawarta w każdej z powieści trafiają do mnie w pełni.
Autorka nie przebiera w środkach mitygujących, przedstawia działania perwersyjnego psychopaty w sposób bezpośredni. Uderza obrzydliwym do granic możliwości realizmem.
W „Złych uczynkach” Berry skupia się na ofiarach – ich transformacji podczas niewoli, jak również walce o odzyskanie normalnego życia po wyjściu na wolność. Zderza dwa skrajne przypadki – Syndrom Sztokholmski z PTSD i przedstawia nam psychologiczny rozwój każdego z tych zaburzeń. Liczne retrospekcje pozwalają czytelnikowi wczuć się w psychikę dziewczynek i przechodzić z nimi wszystkie stany poczynając od klaustrofobicznego lęku, tęsknoty za rodziną i przyjaciółmi, poprzez niebywały smutek i bezsilność…
Momentami powolna fabuła co rusz zaskakuje brutalnymi wydarzeniami, które pozostaną w umyśle i sercu nawet tych najmniej wrażliwych. Trudna opowieść o traumie, przeciwnościach losu i niewyobrażalnym bólu dziewczynek więzionych, gwałconych i skrzywdzonych doszczętnie pod każdym możliwym względem.