💀Co wolisz – historię z nawiedzonym domem i klasycznym paranormalem w tle, czy może racjonalną powieść, w której wszystkie elementy mogłyby wystąpić w rzeczywistym świecie?💀
Riley Sager, to mistrz poruszania się między tymi dwoma płaszczyznami w sposób niezwykle kreatywny i całkiem kontrowersyjny, właśnie ze względu na nieszablonowe zestawienia skrajnych przeciwieństw. Choć podczas czytania jego książek niejednokrotnie towarzyszy nam uczucie tzw. „ale to już było”, na tyle pilące do wygooglowania podobnych fabuł w napisanych już dotąd dziełach, jego sposób narracji jest na tyle zajmujący, iż pomimo wszelkich dziwactw, które nam serwuje i niejednokrotnie doprowadza do oczu rolowania w wewnętrzną stronę czaszki, ja nieustannie sięgam po każdą kolejną jego propozycję. Dlaczego – a to właśnie z powodu tych szalonych kompilacji gatunkowo-fabularnych, które w dodatku pochłaniają od pierwszej zapisanej weń frazy. Ciężko oderwać się od prozy Sagera, która łączy w sobie wiele bardzo ważnych cech poszukiwanych w pozycjach z dreszczykiem. Nigdy nie wiesz, co tym razem autor wykombinował, nie masz zielonego pojęcia – to już jest jego złota zasada suspensu i kreowania zwrotów akcji – jak się sprawy potoczą i zamykając ostatnią stronę ZAWSZE pozostajesz z efektem WTF (pozytywnym, lub negatywnym, ale jednak z).
Nieoczywistość narracyjna została również wpakowana w stężeniu otumaniającym w najnowszej pozyccji Sagera pt. „Tylko ona została”. Jak na moje oko, sklasyfikowanie gatunkowe jakiejkolwiek historii autora może często popsuć fun z lektury, właśnie dlatego nie chciałabym tutaj pozostawić Was z gotowcem, aczkolwiek rozpoczynamy tajemniczo i niemalże gotycko. Przechodzimy korytarzami tajemniczej rezydencji o wymownej nazwie Hope’s End, w której nocami zdaje się słychać niezidentyfikowane odgłosy przywodzące na myśl te pochodzące z zaświatów. Spotkamy się ze starszą kobietą, którą opiekować się będzie młoda opiekunka…
Tutaj na moment zatrzymajmy się by przybliżyć pokrótce fabułę – Kit McDeere, standardowa sagerowa postać kobieca – na rozdrożu życiowym – młoda, spłukana, potrzebuje pracy na już, przyjęcie tej – choć wielu w międzyczasie wiałoby gdzie pieprz rośnie, jest dla niej jedynym możliwym wręcz musem, który trawi i trawić będzie niezależnie od wszelkich red flagowych okoliczności. Druga bohaterka – schorowana staruszka z bagażem życiowym, emocjonalnym, rękawami wypchanymi tajemnicami i … takim tam domniemanym, skromnym morderstwem całej swojej familii na liczniku.
Przejście przez fabułę, to myślę max dwa wieczorki, nawet gdyś padnięty po pracy i to fatalnie, bo na drugi dzień wstać ciężko, a Sager nie pozwala odejść ani na krok. Tutaj na pomoc przychodzi audiobook, z którym możesz nierozerwalnie kroczyć w kompletnej odcince od rzeczywistości, wywoływać duchy za pomocą ouija aktualnie myjąc naczynia, czy też czytać listy spisane na rezonującej między murami posiadłości Hope’s End starodawnej maszynie do pisania, gdy zza rogu nawołuje Cię stary, standardowo w poszukiwaniu swoich kluczy, czy portfela.
Choć momentami nie opuści Cię poczucie oglądania brazylijskiej telenoweli i kłótni bohaterów wykrzykujących na do siebie nader emocjonalnie „Hulio, te kiero”, „Lusesita, mi amor” – ta historia jest na tyle angażująca i wciągająca, że z miłą chęcią polecę Wam w celu rozluźnienia i przeczytania plottwistowego overloadu, bo przy końcówce, to już jajca są takie, że nie wiesz kto z kim, gdzie i kiedy. I standardowo, że COOOO PROSZĘ? o.O
/We współpracy reklamowej z @wydawnictwomova /
Zapraszam do dyskusji na IG: