Już sam początek wali szpikulcem prosto w rodzicielskie serducho. Scena rozpoczynająca „Syrenę” rozgrywa się w domu Jennie, której syn utopił się w przydomowym basenie. Kobieta nie wierzy, iż był to wypadek i zwraca się o pomoc do Rooka, jej byłego nauczyciela klasy specjalnej w West Grove Community College, znanego z posiadania szczególnego daru. Na skutek powikłań po ostrym zapaleniu płuc, mężczyzna nabawił się pewnej przypadłości, która w czterech poprzednich tomach serii przysporzyła mu sporo problemów. Jego szczególna umiejętność dotyczy postrzegania zjawisk nadprzyrodzonych👀
Tak jak można się było spodziewać i tym razem mamy do czynienia z mroczną istotą, która powróciła zza grobu i w niematerialnej formie planuje znęcać się nad ludźmi. Obrała sobie za cel konkretne osoby, z bardzo sprecyzowanego kręgu znajomych, czym wyjątkowo poruszy serce naszego głównego bohatera. Choć planował on radykalną zmianę własnego życia, zmuszony będzie przewartościować priorytety i zadziałać wbrew swoim obecnym założeniom.


„Syrena” jak dotąd w moim uznaniu uchodzi za lidera w zestawieniu z poprzednimi częściami serii i daje ogromną nadzieję na niespodziewany zwrot akcji kolejnych tomach. Rook pomimo faktu, iż kreowany jest na spoko gościa, powoli zaczyna przeobrażać się w coraz bardziej zgorzkniałego starca. Z jednej strony – cóż się dziwić, widział w swoim w życiu więcej zła od wszystkich śmiertelników razem wziętych i niejednokrotnie poświęcał swoje zdrowie i życie w imię solidarności z uczniami. Związki z kobietami nie wychodzą mu za dobrze, a egzystencja samotnika u boku osobliwego kota również nie służy. Mogę śmiało powiedzieć, iż seria z Rookiem będzie idealną propozycją dla początkującego czytelnika grozy, a osadzenie akcji w środowisku akademickim trafi w gust młodszych odbiorców. Każda część jest dość krótka, więc idealnie sprawdzi się na wolne popołudnie.
Współpraca z @wydawnictwoalbatros


