Stara rezydencja, skrzypiące parkiety, przykurzone schody, monumentalne fasady i wystawne ogrody. Mury tego domostwa widziały zbyt wiele, a echo rodzinnych tajemnic rezonuje w nadszarpniętych zębem czasu pomieszczeniach. Biedna dziewczyna, tarocistka, znajdując się w finansowych tarapatach otrzymuje list, w którym dowiaduje się jakoby miała być dziedziczką fortuny. Szczęśliwie wybraną spadkobierczynią. Nie mając zbytnio innej opcji, stawia wszystko na jedną kartę, przywdziewa maskę i rusza do gry. Gry, w której pionki i rozgrywający nieustannie zamieniają się rolami.
Książka ta okazała się opasłym 500-stronicowym grubaskiem, z nieco przeciągłą fabułą, w której akcja rozgrywa się w ślimaczym tempie. Autorka skupiła się na stworzeniu klimatycznej historii, czerpiąc poniekąd z gotyku, stylistycznie nawiązując do starych kryminałów A. Christie. Od pierwszej strony spada na nas potok opisów, które cechuje przepiękne bogactwo językowe. Proza Westaway jest niesamowicie sugestywna, mroźny deszcz niemalże odczuwamy na sobie, razem z główną bohaterką przemakamy do suchej nitki, doznając jej wszystkich rozterek.
Muszę przyznać, iż „Śmierć Pani Westaway” zrobiła na mnie większe wrażenie w wersji audio w oryginale. Lektorka bardzo klimatycznie przedstawiła tę historię, a słownictwo Ruth oplatało moje myśli niczym pozornie ciepła kołderka w deszczowy dzień. Kołderka posiadała jednak ciernie w postaci mrocznych sekretów, które wbijały się raz po raz, rozpryskując bańkę ułudy.
Podsumowując, sięgając po tę książkę miałam zupełnie inne oczekiwania i to one finalnie rzutują na moją ocenę. Książka ta, znajdując się w sekcji „kryminał, sensacja, thriller” traci zbyt wiele. Moim zdaniem, jej odpowiedniesze miejsce byłoby na półeczce, tuż obok wysublimowanej językowo, bardziej statycznej literatury pięknej. Ciąg przemyśleń głównej bohaterki sprowadza się do następujących rozważań: „jak się pozbyć długu/kto jest moim ojcem/co wydarzyło się w tej rodzinie?” i trafi bardziej do pasjonatów literatury obyczajowej z wątkiem tajemnicy. Lubuję się w książkach z powolną akcją, ale taką która skupia się na psychologii z mrocznym pierwiastkiem psychozy, duszną atmosferą nawiedzonych rezydencji i psychotycznych onirycznych wizji. W Westaway zawarto wątek kryminalny, aczkolwiek dla mnie okazał się niedostatecznie mroczny, zwyczajnie zabrakło mi „tego czegoś”. Bywa💁