„Slewfoot. Opowieść o wiedźmie” Geralda Broma, to pierwsza wydana w Polsce powieść tego autora, specjalizującego się w literaturze gotyckiej fantastyki. Slewfoot wszedł szturmem do naszych biblioteczek i zasiał niemały ferment. Powieść, która łączy w sobie tak wiele, że mogłoby się to wydawać niemożliwe w implementacji – a jednak, Brom udowodnił, że jest mistrzem w kreowaniu najpiękniejszego wisielczego klimatu. Aura mistycyzmu i demonizmu wyczuwalna jest od samego początku. Autor nie potrzebuje przestrzeni,
by nabrać rozpędu i zagęścić atmosferę. Swoją klimatyczną opowieść o magii i mrocznych wizjach snuje z niebywałą precyzją, konsekwentnie budując napięcie i intrygując czytelnika bez ustanku. Nie przeleciałam przez tę opowieść – ja ją powolutku chłonęłam, delektowałam się tym fantastycznym literackim sznytem, który bardzo przypominał mi „Zew nocnego ptaka” McCammona, jedną z moich ukochanych historii traktujących o czarownictwie.
Współpraca reklamowa z Wydawnictwo Akurat


Główną bohaterką „Slewfoot” jest Abitha, która bardzo szybko wdowieje i zostaje wykluczona z pobożnej purytańskiej, wiejskiej społeczności. Mamy tutaj okres wczesnego kolonializmu Nowej Anglii, kult wysoce religijny i bardzo ortodoksyjny. W tym miejscu, to mężczyźni wiodą prym i zarządzają ludnością. Nadają prawa, wydają rozkazy i bezceremonialnie władają obcymi przybytkami. Po śmierci męża, nad Abithą wisi widmo straty. Nie chodzi tu tylko o samotność, ale również o ryzyko związane z utratą gospodarstwa i poddanie się wpływom swego pazernego i fałszywego szwagra. Tymczasem w głębi lasów budzi się pradawny duch, bardzo dobrze znany rdzennym mieszkańcom Connecticut… Walka dobra ze złem osiągnie apogeum i zaskoczy obrotem spraw💀


Brom w swojej kwiecistej prozie udowadnia, że wybujałe opisy są głównym filarem grozy gotyckiej, a poruszanie tematyki człowieczeństwa i ciemnej strony ludzkiego wnętrza nigdy nie przestaje zaskakiwać. Liczne nawiązania do Biblii podkreślają tylko, jak wiara nie idzie w parze z dobrocią. Autor pokazuje, że dzika moc może okazać się bardziej ludzka, aniżeli purytańskie, pozornie goniące za boską aprobatą serce.



