Zakrapiana impreza nastolatków w elitarnym świecie Konstancina skończyła się tragedią. Jedna z matek do końca życia będzie opłakiwała śmierć swojego syna, druga zaś stanie w niewygodnym położeniu. Choć fasada idyllicznego środowiska, w którym wszystko zdaje się być nad wyraz przyprawiłaby każdego o zazdrość, śmietanka towarzyska z jaką będziemy mieli do czynienia w „Rezydencji Konstancin” doprowadzi nas co najwyżej do momentu, w którym docenimy to, co mamy. Piękne domy, najdroższe elementy wystroju, samochody i inne wystawne gadżety nie stanowią tu bowiem szczerej dumy z ich posiadania, ale broń w walce o bycie najlepszym. Najlepszym spośród udawanych przyjaciół, bańki napompowanej pozoranctwem i próżnością.
„Wygląd jak milion dolarów był obowiązkiem konstancińskiej, a jedynym akceptowalnym stanem dla kobiet z jej środowiska – nieskazitelność. Tak jak żaden szanujący się facet z odpowiednim statusem nie wsiądzie do rodzinnego samochodu popularnej marki, tak też nie weźmie sobie do domu steranej życiem baby.”
Wejście do świata elit rządzi się swoimi prawami, okupione jest m.in. potem stale wyciskanym na siłowni w ciągłej walce o nieskazitelną figurę. Wyuczone zachowania, bezpardonowe wymagania i paskudne tajemnice, które zdają się scalać to nieprzyjemne towarzystwo. Przyznam, że lekturze towarzyszy nieustanne poczucie niesmaku i podejrzewam, że większość z Was nie chciałaby mieć takich „znajomych”. Zepsuta do granic możliwości finansowo wybitna społeczność, która poza wypakowanymi portfelami nie ma nic innego do zaoferowania. Najgorzej zaś obserwuje się tu nie tyle rodzicielskie poczynania, ich wypakowane sekretami i zdradzieckimi zagrywkami w stosunku do własnych małżonków, ale ich potomstwo, zwane bananową młodzieżą. Mające wszystko zapewnione, jak na złotej tacy, niedoceniające niczego…
Czy w świecie elit można mieć prawdziwych przyjaciół?
Pod pozorami perfekcji autorka utkała niezwykle psychologiczną powieść kryminalną, w której głównie wybrzmiewa dramat ludzki. Rozdzierające matczyne serce emocje po stracie dziecka, wpływające na jej związek małżeński, jak i całe jestestwo. Kobieta stanęła na rozdrożu, w swoim nadmuchanym niczym wydmuszka pustym, choć niby tak wystawnym życiu. Pozbawiona potomstwa, z mężem, który zdaje się odczuwać tę stratę inaczej, bezemocjonalnie. „Rezydencja Konstancin” jest historią wysoce refleksyjną, skłaniającą do przeszacowania wartości życiowych, docenienia naszych rodzin. Tym, co tutaj przyprawia o dreszcze jest strach przed zatraceniem własnego ja na rzecz totalnie niewartych ku temu powodom. Thriller, który nie bazuje na krwawych opisach, pościgach, ale życiowych krzywdach, a każda matka dobrze wie, że najgorszą wizją jawiącą się w umyśle jest utrata najukochańszego dziecka.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwo Znak
rozdanie z książką https://www.instagram.com/suspense_books/reel/DJJN2G3t-IR/


