Choć Koontz zwany jest mistrzem suspensu, nasza wspólna przygoda rozpoczęła się dopiero teraz. „Quicksilver”, to powieść z elementami horroru, ociekająca scenami rodem z typowych amerykańskich przygodówek i sensacji ze spiskiem w tle. Bogactwo opisów można porównać do tych, które spotkamy na kartach spisanych piórem Kinga, więc myślę, iż jeżeli lubicie szczegółowo nakreślone kingowskie uniwersa, koontzowe również Was oczarują.
Zaczyna się niezwykle intrygująco, mamy dzieciaczka porzuconego na autostradzie, oczywiście jest nim tytułowy Quinn Quicksilver. Poznajemy go już jako dorosłą osobę, opowiadającą nam o swoim życiu z własnej perspektywy, dzięki czemu otrzymujemy bardziej emocjonalne podejście do historii. Jako wychowana przez zakonnice sierota, Quinn sprawia wrażenie skromnej i dającej się lubić persony. Niestety, w jego życiu dochodzi do sytuacji zagrożenia i postanawia on uciec przez organami, które depczą mu po piętach. Kierowany intuicją zaczyna wierzyć w nadprzyrodzone siły, dosięga go swego rodzaju dziwne przeczucie. Odczuwa niewytłumaczalny magnetyzm natury parapsychicznej, która pcha go w kierunku działań, którym nie sposób się oprzeć. Na tej nowej drodze napotkał Bridget, kreowaną na bezwzględną cwaniarę, będącą jego przeznaczeniem. Kobieta posiada szczególny dar, jak z resztą nasz główny bohater. Okazuje się, iż ich DNA jest wyjątkowe i właśnie dzięki niemu oboje są sobie pisani, tym samym znajdując się w sytuacji naznaczonej niebezpieczeństwem. Wraz z dziadkiem dziewczyny i znalezionym psiakiem stworzą brygadę walczącą z pewnymi potworami👀
Książkę poleciłabym raczej młodszym czytelnikom, albo raczkującym po grozowym poletku czytelnikom. Spodoba się fanom teorii spiskowych, nadnaturalnych zjawisk i tajemniczych mocy zapisanych w ludzkim genotypie. Przyjemna, raczej niestraszna i niespieszna akcja, przepełniona mnogością wątków z pewnością trafi w Wasz gust.
Współpraca reklamowa z @wydawnictwoalbatros
