Ogromny gmach, cudo architektury. Pilnie strzeżony przez dość osobliwe, przyprawiające o ciarki, monumentalne gargulce. Choć słynny budynek Deptford stoi w Nowym Jorku od lat, to niewiele wiadomo na jego temat. Oficjalnie nie wiadomo…
Po fenomenalnej „Mary. Przebudzenie grozy”, Nat Cassidy powraca z „Pisklętami”, zapewniając nas, iż nie ma jak w domu. Dom, który powinien być oazą dostarczającą niekończącego się źródła spokoju oraz gwarancją bezpieczeństwa, został przez autora ukazany na przekór. Młode małżeństwo z dzieckiem wprowadza się do wystawnego apartamentowca, który dla wielu stanowi symbol luksusu i niedoścignionego bogactwa, poza zasięgiem dla przeciętnego człowieka. Trudny poród sprawił, iż kobieta doznała poważnego urazu, wskutek którego jest sparaliżowana, co z kolei przyczyniło się do pogłębiającego się stanu depresyjnego. Wygrana w loterii mieszkaniowej zdaje się być iskierką nadziei na to, iż w ich życiu zacznie się lepszy okres. Oczywiście nadzieja ta jest bezpodstawna, gdyż apartamentowiec znajdujący się w samym centrum Manhattanu skrywa multum sekretów, o których żaden śmiertelnik wolałby się nie dowiadywać na własnej skórze.
Krocząc korytarzami Deptford można odnieść wrażenie zagubienia, totalnego przytłoczenia i napierającego szaleństwa. Ściany zdają się żyć swoim własnym rytmem, rozszerzając się i zaciskając według tajemniczych zasad. Osobliwi mieszkańcy, odgłosy niewiadomego pochodzenia i poczucie odrealnienia. Głównej bohaterce przyjdzie zmierzyć się z potworami czyhającymi nie tylko rezydującymi wewnątrz jej umysłu, ale i tymi napierającymi z zewnątrz. Apartamentowiec zdaje się być postacią per se. Złożoną z wielu składowych, a jednocześnie tak prostą.


Zamieszkiwana przez nietypowych mieszkańców, których jednoczy pewien cel. Cel, który sprawi, iż Ana i Reid zaczną wątpić w siebie nawzajem, staną na rozdrożu, podzieleni murem różnych wartości i wątpliwości. Słodko-gorzka historia o zakończeniu poruszającym matczyne serce i wprowadzającym w niemałą konsternację. Trzyma w napięciu, choć momentami spowalnia, by odpowiednio wykreować klimat grozy i niepokoju. W „Pisklętach” odnajdziesz klimat typowy dla takich klasyków, jak m.in. „Dziecko Rosemary”, „Miasteczko Salem”, „Lśnienie”. Klaustrofobiczna, uwierająca proza.
Współpraca ambasadorska z @wydawnictwoakurat

