💀Kuszą Was ładne wydania książek? Ilustrowane brzegi, złocenia, twarde, bądź skórzane oprawy, dedykowane zakładki, tasiemki, wklejki i inne bajerki?💀
Ja jestem okropnie podatna na oprawę wizualną, wzrokowiec ze mnie totalny i nie ukrywam, że Mastersi skusili mnie swoim wyglądem – bo gdzie, jak nie na moim regale byłoby lepiej takim 💀☠️. Nie będę tu się godzinami rozwodzić nad tym, jak bardzo dopieszczone zostało to małe papierowe cudeńko, choć oczywiście nie stanowiłoby to dla mnie zupełnie żadnego problemu. Odradzam tylko lekturę podczas kąpieli w wannie, bo u mnie brzegi się odbarwiły po kontakcie z wodą, a złote elementy podrapałam, ale ja jestem nieostrożna, taszczę książkę wszędzie, rzucam do torby z zakupami i nie używam tych fancy otulaczy. Wy pewnie będziecie bardziej rozważni. Wierzę w to. W zasadzie to jestem tego pewna.
Tyle słowem wizualnego przedłużonego wstępu.
Kolejna rzecz, która szczególnie przykuła moją uwagę – streszczenie fabuły, czyli opis okładkowy, sugerujący wampirzą postać głównej bohaterki, Violi Marek, która egzystuje w realnym świecie, jako agentka nieruchomości. Otrzymuje propozycję dobicia targu przy sprzedaży willi pewnego nieżyjącego już biznesmena. Choć w eterze spadkobierców brak, mężczyzna od dłuższego czasu jest denatem i zdaje się, że pójdzie gładko ze sfinalizowaniem tejże transakcji, los spłatał Violi niemałego figla w postaci ducha nieżyjącego już właściciela tego przybytku. Snuje się po włościach w zakrwawionych lumpach odstraszając potencjalnych kupców i uprzykrzając się naszej agentce nieruchomości. Nie pozostaje jej nic innego, tylko skorzystać z usług jakiegoś medium zajmującego się wypędzaniem z lokum poltergeistów. Swym średnio szczęśliwym trafem staje przed drzwiami krętacza, Foxa D’Mory. Zwą go synem chrzestnym Śmierci, ale żadne z niego medium, zwykły oszust, który w życiu ducha na oczy nie widział, ani bez pomocy swego Papcia nie przegonił. Sam początek historii był napisany niesamowicie żartobliwym żargonem, opowiedzianym z perspektywy Pana Śmierci. Niezły z niego gagatek, humoru mu nie brak, ale i nie szczędzi sobie wulgaryzmów. Książka rozpoczęła się z impetem – przekleństwa, uniesienia erotyczne, intrygujące postaci. Z każdą jednak stroną tych postaci zaczęło się namnażać. Potęgować. Nawarstwiać. W pewnym momencie zgubiłam rachubę w tych wszystkich kreaturach, archaniołach, syrenach, fae, bogach, kosiarzach wilkołakach, i innych potworach – postanowiłam zawrócić o kilka rozdziałów. Te swoją drogą są nad wyraz krótkie, scenki przeskakują nawet po kilka razy na przestrzeni jednej strony. Niejednokrotnie musiałam przeczytać każdą z nich ponownie, by ulokować akcję, zwizualizować odpowiednie postaci i wskoczyć na dobre tory fabularne. Wykolejałam się, wykolejałam. Ale pomimo tych upadków miałam ochotę na powrót i kontynuację podróży, dokończenie jej. Autorka stworzyła coś intrygującego i porzucenie tej historii nie wchodziło u mnie w rachubę. Ilość dialogów przyspieszała tę przejażdżkę, choć i te wprowadzały sporo chaosu. Język, jakim autorka spisała oryginał jest w moim odczuciu nieco bardziej wyniosły (ze względu na pradawne, nieśmiertelne przecież postaci), od tego, który został nam przedstawiony w tłumaczeniu, co z pewnością bardziej trafi do młodszych czytelników.
Dłuuu…uugo w tej historii zmierzamy w kierunku enigmatycznej gry, w którą zdają się grać nieśmiertelni czerpiąc z tego niebywały ubaw. Suspens niemalże obdziera ze skóry, oczekiwanie na przedstawienie jej zasad, procesu w jaki się odbywa, kto zagra z kim i przede wszystkim GDZIE? Jak wygląda ten wykreowany świat gry? Bo ze świata realnego chyba będzie trzeba się dokądś dostać?
Wymagająca, wielowątkowa, z licznymi wypowiedziami skłaniającymi do refleksji nad życiem. Tym ulotnym, jak i możliwością posiadania go bezustannie. Zakończenie tej zabawy pozostanie w mojej głowie na długo, a konsekwencje igrania z nieśmiertelnością pozostawiają spore pole do dyskusji.
Każda gra ma swoją cenę, a smak zwycięstwa nie zawsze jest słodki.
„Nic nie mówi więcej o charakterze danej osoby niż życzenia składane w duchu, skrywane w kącikach i zakamarkach serca.”
We współpracy reklamowej z Wydawnictwem Znak