A gdyby tak przyprawić typowy kryminał nutką magii?
„Dzielnica cieni” Katarzyny Puzyńskiej wychodzi poza utarte schematy otwierając przed czytelnikiem furtkę do czarującej, owianej nutką fantastyki rzeczywistości. Autorka znana głównie z wielotomowego cyklu o Lipowie (który swego czasu i mnie złapał w swe sidła) w tej powieści wciąż zaciekawia i utrzymuje w niepewności do ostatniej strony. Utkana sieć intryg na wielopoziomowej strukturze narracyjnej nie pozwala odgadnąć motywów i sprawcy zbyt łatwo. Tym, co najbardziej zachwyca w magicznej odsłonie tego kryminału, jest wielotorowość toczącej się akcji, którą Katarzyna Puzyńska postanowiła po raz kolejny ulokować na kilku odległych płaszczyznach czasowych. Klimatyczne wzmianki z przeszłości, które przenoszą czytelnika do innej epoki dodają animuszu całości i tak niezwykle wyrazistej historii.


Autorka kreuje bardzo charyzmatyczne postaci i zawiązuje wokół nich wiele supłów, łącząc pozornie niepowiązane wątki i tworząc tym samym niezwykle skomplikowaną opowieść. Choć wszystko tu zdaje się nieść znamiona prostej obyczajówki o zabarwieniu kryminalnym, to mistyczna aura unosząca się między wersami, i tym samym między regałami pewnej osobliwej biblioteki, nadaje „Dzielnicy cieni” wyrafinowanego i niecodziennego wydźwięku.

Cztery przyjaciółki, którym przyjdzie spotkać się po latach w celu odzyskania niebezpiecznej książki, śledztwo prowadzone na własną rękę przez pewnego naukowca, pisarka, uwięziony mężczyzna i przedziwna stara bibliotekarka. Co ich wszystkich łączy? Przekonaj się sam!
Współpraca reklamowa z @proszynski_wydawnictwo @proszynski.emocje


