Dzisiaj parę słów o „Demonie zimna”, czyli czwartym epizodzie ośmiotomowej serii o nauczycielu angielskiego, a zarazem wychowawcy klasy specjalnej w West Grove Community College. Cykl powieści grozy stanowiący klasykę w najlepszym wydaniu, który wciąga w wir wydarzeń i emocji od samego początku. Kolejny rok szkolny, nowi uczniowie i ponownie masa nadnaturalnych, niebezpiecznych zajść. Dziw bierze, że pomimo tylu śm3rtelnych wypadków Rook wciąż pozostaje na etacie, choć pewnie gdyby nie on, całą Kalifornię już dawno pochłonąłby pradawny mrok.
Jim Rook jest coraz bardziej doceniany w środowisku akademickim , doczekał się uznania nie tylko wśród swoich podopiecznych, ale również innych pedagogów. Jego podejście do nauczania jest nietypowe, oddaje pracy całe serce, a uczniów traktuje z największym poszanowaniem. Czytając o jego poczynaniach momentami w oczach może zaszklić się łezka, gdyż oddanie, które ofiaruje swojej klasie jest wzruszające. Otacza swoich wychowanków niemalże rodzicielską opieką, dba o ich samopoczucie i widzi w nich ogromny potencjał, choć większość społeczeństwa spisuje ich na wejściu na straty i edukacyjną porażkę. Jak sam twierdzi, nie należy podchodzić do nich, jak do tumanów, gdyż w większości problemy, które do nich przylegają pochodzą z domów rodzinnych, a nie niedorozwiniętego intelektu. Wskrzesza w nich iskrę prowadzącą do chęci nauki i poszerzania horyzontów.

Tym razem złe moce na kampus zostaną przyciągnięte za sprawą Jacka Hubbarda, będącego półkrwi Inuitą. Jak na kalifornijskie standardy w pomieszczeniach zaczyna panować mroźna aura, a pomieszczenia pochłania tafla lodu. Szkolny basen zamienia się w bryłę lodu, doprowadzając tym samym do niebezpiecznej akcji ratunkowej. Okazuje się, iż ojciec chłopaka będąc na Alasce, podczas poszukiwań owianego legendą Domu Martwego Człowieka zawarł nieprzemyślany pakt… Rook jak zwykle nie zawodzi i rusza na pomoc nie zważając na jakiekolwiek przeciwności. Pełna akcji, zabawnych dialogów i barwnych postaci historia, od której na tyle ciężko się oderwać, iż od razu po jej zakończeniu odpaliłam w audio kolejny tom, czyli „Syrenę”.
Współpraca reklamowa z @wydawnictwoalbatros


