„Anomalia”, to drugi tom tetralogii „Southern Reach”, w którym każdy z nas spodziewał się poznać odpowiedzi na dręczące pytania pozostawione w próżni niedopowiedzeń. Jeff VanderMeer ewidentnie lubi się znęcać nad swoimi czytelnikami i przedłużać temat, podnosząc im przy tym ciśnienie do tego graniczącego ze stanem przedzawałowym. Paznokcie zgryzione, połowa książki za nami, a on skupia się na nowej postaci zamiast uchylić rąbka tajemnicy o Strefie X. Drąży stan psychiczny, szuka podłoża w problemach wywodzących się z relacji na linii matka-syn, analizuje więzi rodzinne. Kontroler, bo o nim mowa, jest personą iście intrygującą, która z pewnością w kolejnych tomach jeszcze będzie miała sporo do powiedzenia (chcę mieć taką nadzieję, choć jak znam życie, autor znów wyskoczy z zupełnie innym zającem z przedziwacznego kapelusza). W kontynuacji „Anihilacji” główną oś fabularną stanowi również powrót dwunastej ekspedycji, szczególnie przesłuchania biolożki, która zdaje się niewiele pamiętać, bądź ukrywać większość wydarzeń mających miejsce w Strefie X.


„Anomalia” to wiwisekcja ludzkich lęków, analiza ich pochodnych, jak również następstw. Wędrujemy wraz z Kontrolerem po szczelnie zamkniętych, klaustrofobicznych rejonach obiektów badawczych w poszukiwaniu odpowiedzi na przesuwanie granicy unicestwiającej ludzkość i krajobraz, wpędzając się wraz z nim w coraz głębszy stan szaleństwa. Tytułowe anomalia, do których dochodzi na skażonej strefie wysokiego ryzyka, dążą do nieustannej ekspansji od momentu wystąpienia enigmatycznego „Wydarzenia”. Znikające zające, inskrypcje ścienne niewiadomego pochodzenia, tajemnicze budowle i zagadkowa fauna, oraz flora nie przestają zadziwiać. Wiem, że nadal nic nie wiem i choć było całkiem monotonne złapało mnie w swoje osobliwe łapska i nie chciało wypuścić z objęć.


Ciężko jednoznacznie sklasyfikować ten tom, jest stylistycznie troszkę inny od poprzedniego, lecz nadal rezonują w nim tony mrocznej fantastyki naukowej przepełnionej grozą psychologiczną. Przyznaję bez bicia, że trzeciego tomu wypatruję bardziej, niż własnego urlopu, BO CHCĘ W KOŃCU SIĘ CZEGOŚ WIĘCEJ DOWIEDZEĆ!!
Współpraca reklamowa z Wydawnictwo Znak
