💀Co wiesz na temat scjentologii? 💀
Pomijając najbardziej popularne skojarzenie – czyli członkostwo Toma Cruise’a w tym całym zamieszaniu i ogół obowiązujących restrykcyjnych zasad, ja nie wiedziałam zupełnie nic. Dzisiejsza premiera, czyli książka pt. „Spowiedź Scjentologa. Były lider sekty przerywa milczenie”, która jest autobiografią Mike’a Rinder’a wprowadziła mnie w ten świat, prezentując go takim, jakim jest i był od zawsze – skorumpowanym, zakłamanym, hermetycznym i niesamowicie brutalnym.
Scjentologia, czyli ruch religijny, organizacja pozarządowa, zwana również przez wielu sektą powstała we wczesnych latach pięćdziesiątych na bazie teorii opracowanych przez pisarza fantastyki naukowej tj. L. Rona Hubbarda. Amerykanin za sprawą swojej świetnie sprzedającej się książki pt. „Dianetyka. Współczesna nauka o zdrowiu umysłowym” zyskał ogromne fundusze, które umożliwiły propagowanie haseł nie tylko zawarte w tej publikacji, lecz również ideologie chętnie dopowiadane przez siebie i szerzenie ruchu scjentologicznego na skalę światową. Pomijając nieśmiertelność obiecywaną przez Hubbarda, członkowie ruchu nieustannie dążą do zbawienia cywilizacji, oczyszczenia jej z wszelkich chorób psychicznych, przestępców i wojen. Komandor, czyli założyciel scjentologii, miał nieograniczoną moc wśród
swoich wyznawców, postrzegany był niczym istota boska. Każdy z nich wierzył w jego nieśmiertelność oraz kosmiczne historyjki, jakoby miał przeżyć już wiele żyć pod różnymi postaciami, do czego również ich prowadził poprzez zaliczanie kolejnych etapów OT.
Oferuje swoim wyznawcom niemalże Eden, do którego można dostać się dzięki samodoskonaleniu, czyli uczestniczeniu w drogich spotkaniach i szkoleniach, oraz lekturze napisanych przez niego książek rozwojowych.
Pomijając elementy opisujące funkcjonowanie i zasady organizacji, jej rozwój na przestrzeni lat, ekspansję terytorialną, niezliczone batalie toczone nie tylko na lądzie, ale i na terenie wód międzykontynentalnych, „Spowiedź Scjentologa” stanowi emocjonującą autobiografię mężczyzny, który od dziecka wprowadzany był w ten świat przepełniony obłudą. Ma zaburzone postrzeganie społeczeństwa niebędącego elementem składowym organizacji, nie zna prawdziwych wartości, dorasta w nieznajomości fundamentalnych prawd i historii świata. Opisując swoje życie przedstawia nam gorzki smak rozczarowania, ciężkiej pracy, niekończącego się pasma rozczarowań, upokorzeń. Prezentuje świat niebywałego bogactwa ukrytego pod płaszczem szerzenia dobra i misji zbawiennych, w którym przymusowe małżeństwa, ograniczone do minimum relacje rodzinne i przedkładanie scjentologii ponad wszystko jest normą i jedyną akceptowalną formą gwarantującą przetrwanie.
Czytelnik pozostaje z wieloma pytaniami kłębiącymi się w potarganym przemocowym wydźwiękiem umyśle. Nie mieści się w głowie fakt postrzegania lidera przez członków, jako osoby posiadającej wiedzę i moc absolutną. Autor sci-fi o wybujałej wyobraźni, głoszący wizje kataklizmów, wykorzystał swoją moc perswazji i nawciskał ludziom niestworzone szaleństwa o tym jak m.in: „75 milionów lat temu przywódca Konfederacji Galaktycznej, w której skład wchodziło 76 planet, rozwiązał problem przeludnienia: zebrał nadliczbowych obywateli, zamroził ich w glikolu, wysłał na Ziemię, umieścił w wulkanach i zrzucił na nich bomby wodorowe…”
Zachęcam Was do lektury, można by długo dywagować nad scjentologicznym uniwersum, gdyż to wszystko jest wręcz niemożliwe, by okazało się prawdą. A jednak. Dowiesz się również o tym, dlaczego sekcie, aż tak zależy na kontakcie z celebrytami, które gwiazdy również mają z nimi powiązania i na jakich zasadach odpompowują z ludzi grube pieniądze.
/Wpis powstał we współpracy reklamowej z wydawnictwem @znak_literanova /