Dziewiętnastowieczna wioska otoczona lasami, położona z dala od innych społeczności. Osadnicze posępne krajobrazy, jezioro sprawiające wrażenie martwego… Stara chatka rybacka wypełniona wonią trupiego rozkładu oraz żałobników czuwających nad spokojem zmarłych. Pilnujących ich ciał.
Główna fabuła kręci się wokół Mieszka i jego braci. Z każdą kolejną stroną wątki się rozpraszają, poznajemy coraz to nowsze postaci, ich losy i niesnaski. Opowieść rozwija się niesamowicie wolno, mnogość bohaterów się nawarstwia, tak by na trzysetnej stronie czytelnik mógł zostać postawionym przy punkcie kulminacyjnym. W tym momencie wiele z Was albo się ucieszy, albo tak jak ja lekko zdziwi i zrobi niemałe WTF (stąd moje pytanie na początku wpisu, ale nie mogę spojlerować). Na szczęście wątek ten został poprowadzony w sposób interesujący i niebanalny.
Autorka włada pięknym, bogatym, kwiecistym językiem, którym perfekcyjnie buduje klimat niepokoju i odizolowanej społeczności. Przeniosłam się w czasie. Poczułam ten gwar wioski – przechadzałam się pomiędzy chatkami, tawernami i karczmami w których tętniło życie, słychać było kakofonię dźwięków, okrzyki, szaleńczy śmiech. Poczułam zapach świeżo ściętego drewna, dotyk delikatnego mchu. Momentami zastanawiałam się, czy za moim lewym ramieniem nikt nie stoi… Powieść grozy w wykonaniu Stępień została okraszona elementami folkloru – znajdziemy tutaj wierzenia ludowe, strzygi, rusałki, magię i tajemniczą epidemię, wisząca niczym klątwa nad Leśną Osadą,
.
Książka jest dość obszerna, wymaga skupienia i musiałam ją czytać w całkowitej ciszy, by móc poddać się jej urokowi. Chwilami przymykało mi się oko, miałam odczucie zbyt dużego gawędziarstwa, lecz w ogólnym rozrachunku książka mi się podobała. Naszyjnik z lisich uszu nie przestaje mnie intrygować.
.
„Byłbym przerażony, gdybym to zobaczył, nie widząc wcześniej tego, co widziałem”
Oceniam 💀💀💀💀/5
Premiera 31.10.2021
Współpraca z Wydawnictwem Oficynka