Do tej książki robiłam wiele podejść, głównie ze względu na mnogość przytłaczających psychologicznych dywagacji, jak również niesamowicie precyzyjnych, brutalnych opisów. Sceny te przepełnione okrucieństwem, skierowanym głównie w stronę małych dzieci dosadnie trafiały w mój najczulszy punkt.
Od pierwszych stron wieje grozą. Paul Ingram, kochający ojciec i mąż zostaje pewnego dnia oskarżony przez swoje córki o molestowanie seksualne. Dziewczynki twierdzą, iż odbywało się to w ich dzieciństwie i trwało latami w domowym zaciszu, dodatkowo z zaangażowaniem osób z najbliższego otoczenia. Dziwnym zjawiskiem zdaje się być fakt, iż ojciec nic nie może sobie przypomnieć, jednak utrzymuje tezę, że „córki dobrze go znają, nie kłamałyby w tej sprawie”. Z dnia na dzień na światło dzienne wypływa coraz to więcej szczegółów, sprawa zaczyna przypominać kult szatana. Dziewczynka opisuje typowo satanistyczne obrzędy, które stanowiły w jej mniemaniu otoczkę dla wszystkich wydarzeń mających miejsce na terenie ich posesji. I ojciec przyznaje się do winy. Zaczyna „sobie wszystko przypominać”…
Ciąg przesłuchań głównych zaangażowanych miał na celu przedstawienie osobie postronnej jak postępowało śledztwo. Mozolne badania, rozważania nad motywami, zdrowiem psychicznym rodziny Ingramów i autentycznością tych zeznań wywołują kociokwik. Mamy tutaj do czynienia z pojęciem osobowości mnogiej, hipnozą, wybujałą fantazją, a może to wszystko fakty? Wątek zaszczepienia fałszywych wspomnień okazał się w tym wypadku nieziemsko intrygującym pojęciem.
.
Część ofiar nie pamięta zbrodni.
Zbrodniarze nie pamiętają swoich czynów.
Zaczyna wypływać wiele brutalnych oskarżeń.
Siostry twierdzą, że padły ofiarą gwałtów, następnie zmuszono je do aborcji.
Na ich ciele widnieje brak jakichkolwiek oznak okaleczeń, śladów aborcji.
.
Co tu się właściwie wydarzyło? Jak się zakończyła ta sprawa – przekonaj się na własną rękę.
.
Uwierzcie mi, historia opisana w na tych dwustu stronach rozwala system. Zawarty w niej problem jest nie do ogarnięcia ludzkim umysłem – mistyfikacja, czy prawdziwe zdarzenia? Nie wiem i wolałabym o tym nie decydować.
.
„Cały ten cykl niefortunnych zdarzeń można by uznać za przypadek zbiorowego szaleństwa, czyli coś, co powinno interesować przede wszystkim antropologów kultury – gdyby nie to, że przy okazji rujnowano życie niewinnym ludziom”.
Dziękuję Wydawnictwu Czarne za egzemplarz do recenzji.